i ja wracam z podkulonem ogonem po swietach, waga z wczoraj 62,4 wiec przez swieta tylko +0.5 jestem w szoku, bo serniczki, cukiereczki i generalnie polska kuchnia swiateczna byla, oj byla, ale tez bylo sporo chodzenia. po swietach tez zjadlam cala czekolade i cukierki czekoladowe... no ale nic, jedziemy dalej z tym koksem. dziesiejsze jedzonko co bylo i bedzie:
sniadanie: 4 sucharki z dzemem, kawa z mlekiem, dwie suszone sliwki, obiad: mix salat z tunczykiem, warzywami marynowanymi, cukinia i pomidorami, ciecierzyca, kawa, podwieczorek: jablko, pomarancz, dwie suszone sliwki, kawa, kolacja: dwa jajka na miekko, szynka parmenska, ciecierzyca
od 2 lutego zaczynam staz, mam nadzieje, ze mi pomoze w dalszej karierze zawodowej, chce wypasc jak najlepiej. kupilam sobie pare spodnic, sukienke i bluzki, do spodnic przynajmniej dwoch tak -2 kg by sie przydalo, sukienke, jak przymierzalam w sklepie wydawala mi sie mniej opieta, teraz tak na nia patrz i tak -3 by sie przydalo. mam dwa tygodnie do rozpoczecia stazu. moze tak -1,5kg sie uda.... a tam, jak pojade to nie bedzie stolowki, wiec obiady czy kolacje gotowane przeze mnie moze przyspiesza moj proces odchudzania...zobaczymy, narazie jestem dobrej mysli ;)
Pszczolka000
19 stycznia 2015, 16:45Po świętach? Fajnie się masz ;)
prizzy
19 stycznia 2015, 20:54a jakos tak sie swieta przeciagnely.... no ale trzeba wracac do rzeczywistosci ;)