Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jestem


melduje sie ;)

od zeszlego poniedzialku zaczelam miesieczne praktyki. Bardzo mi sie podoba. nie robie nie wiadomo jakich rzeczy, nie jak w jakis filmach sensacyjnch, wrecz przeciwnie czasami sie nudze, ale podoba mi sie. podoba mi sie ten klimat, to ze musze wstawac o 6:45 i jechac metrem i tramwajem, ze wracam zmeczona grubo po 18stej. ze ludzie mowia mi na pani, te eleganckie ubrania, a nawet moj mail ktory konczy sie na gov.pl., czy wlasnie biuro. chcialabymy pracowac tam, ale wiem ze to sa tylko praktyki. daje z siebie wszystko, moze jak beda mieli jakis wakat przypomna sobie o mnie. ostatnio jeden z pracownikow powiedzial, ze moge wyjsc wczesniej, bo nie ma nic do roboty, a widac przeciez ze jestem pracowita.

odchudzanie? nie mam wagi, moze i lepiej. nie zapisuje, nie licze, nie mysle obsesyjnie o tym co jem. mniej wiecej jem tak: na sniadanie odgrzewam w mikrofali crossaint, jablko lub pomarancz, kawa, na obiad byly bulki z serem i czynka+ czasami jakies jablko, ale teraz kupilam pojemniczek, wiec np na jutro zrobie sobie risotto z warzywami, na kolacje roznie cos na cieplo: makaron z warzywami czy z pesto, albo kurczak z soczewica. w ciagu tygodnia byly dwa lody, i wczoraj troche chipsow i alkoholu (wino, 2 duze piwa), za to  duzo chodze, zwiedzam, jak nie pada, zamiast metrem chodze na piechote. czuje ze spodnie sa troche luzniejsze.