Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozpustna niedziela


   Niestety, niedziela mi nie wyszła. Brak zorganizowania i nie zdążyłam zrobić dwóch obiadów, więc zjadłam odrobinę spaghetti. Naprawdę troszkę. Nie zdążyłam też upiec sobie ciasteczek otrębowych, więc zjadłam u kuzynki kawałek ciasta. Na szczęście sernik na cieniutkim cieście. I 1 placuszek z kurczaka (niestety, w środku też mąka i majonez).

   Ale postanowiłam się nie łamać tym małym niepowodzeniem i dzisiaj jadę dalej. Właśnie kończę jeść genialną obiado-kolację :) Pulpety z kurczaka z koperkiem, w sosie z jogurtu naturalnego i przecieru pomidorowego, z czosnkiem. Mniam! Tylko bazylii świeżej mi tu brakuje, ale moja dopiero kiełkuje. Będzie na następny raz. Bo nie zamierzam się poddawać. Zbieram sobie przepisy na to, co mi smakuje i będę się trzymać tej diety, bo widzę efekty.

    W  sobotę zjadłam równie genialny chudy stek wołowy, upieczony w piekarniku w 10 minut :) Dzieciaki mi wyjadały, taki był pyszny. Tak to dieta może wyglądać :) Mąż się tylko burzy, że zjadam na jeden obiad tyle mięsa, co reszta rodziny razem. A kto im się każe zapychać ryżem i makaronem? Na moje obiadki się nie chce skusić. Zero wsparcia normalnie, Nie dosyć, że gotuję codziennie dwa obiady, to jeszcze narzeka. :<

   Dobrze, że na Wasze wsparcie zawsze można liczyć <3

  • TuSia2606

    TuSia2606

    17 marca 2014, 21:10

    No coz raz na jakis czas wpadka moze sie zdarzyc :)

  • szila1987

    szila1987

    17 marca 2014, 19:02

    NIESTETY MI SIĘ TEŻ ZDARZAJĄ TAKIE WEEKENDY