Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Znów wyjazd pod hasłem knedliczki i pifffko... juz
się boję!


A ja jutro znów do Pragi... moja comiesięczna trasa na 3 dni, co równa się pokusom jedzeniowym, bo czeska kuchnia wyjatkowo mi smakuje...

Zupa czosnkowa z grzankami i serem, knedliki z gulaszem i piwko... i plan diety na dzień szlak trafia. Lekką ręką to na dzień dobry około 2000 kalorii...

No i mam dylemat teraz, jak przezyć w Pradze i jak przeżyć w drodze do Pragi (bo niestety autokarem 12 godzin, a nie samolotem (po czesku "letadlem") zaledwie 1 godzinkę ??? Jak nic trzeba zrobić zapas żarełka na te 2 dni, popakować i jakoś dowieźć ze sobą... nie ma wyjścia... może nie zacznie kiełkować i nóg nie dostanie, pogoda nie zapowiada się, jakby miała nas rozpieszczać, jakieś 15 - 16 stopni.

W ogóle to na samą myśl już mnie tyłek boli od siedzenia i jakąś książkę musze sobie dziś zorganizować na drogę bo inaczej padnę!

W ogóle to dość już mam PRG! Zarządzam zmianę miejsca symulatora dla stew, na Mediolan! To by było piękne o tej porze roku... Byle nie autokarem