Naaaaaaaaaaaaaaaareszczie piątekkkkkkkkkkkkkk!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wsysło mnie, a konkretnie uczelnia, taki zapieprz ze z niczym nie wyrabiam.. praca, szkoła, dom, a w domu zaś szkoła i tak codziennie..
Od dawna chodziły za mną leniwe pierogi.. jakiś taki smak z dzieciństwa, a w zasadzie z przedszkola..Pycha były :) ale poszalałam chudy był tylko ser, reszta na bogato łyżeczka cukru i masełko mniam.
Hmmm o ile się nie mylę to już 26 dzień diety:D Kurcze to wcale nie jest nie możliwe, pierwszy raz mi się udało tak długo wytrzymać. Zresztą nie zamierzam rezygnować tylko zrobić z tego sposób na życie. Będzie trzeba zakończyć 1000kcal i przerzucić się na 1200 -1400. Zresztą już od jakiegoś czasu nie liczę kcal tylko jakoś tak intuicyjnie działam.
Jutro chrzest. Idziemy z G. Pewnie będzie coś pysznego do jedzenia:D dobrze ze to w weekend bo w weekendy można:P
A i najważniejsze ważę.......62,9 !!!
Cudownie, jak tak dalej pójdzie to nowy rok powitam z piąteczką z przodu. Po drodze niestety święta.. a wiadomo jak to jest
Vounne
11 grudnia 2011, 21:55Dziękuję za twoje słowa :) naprawdę, dają mi motywacji...
Vounne
10 grudnia 2011, 13:55Gratuluję spadku wagi! Uwielbiam leniwe pierogi, ale ostatni raz jadłam je z jakiś rok temu :o Nie obżeraj sie na tej imprezie... Świetne zdjęcie!
WielkaPanda
9 grudnia 2011, 16:14Mmmm, leniwe pierogi! Też bym się im nie oparła:)