Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W kinie - Bitwa pod Wiedniem




Ostatnio kompletnie nie mam czasu na ten pamiętnik, ale dziś zasiadłam z kawką do niego. Miałam wczoraj wejść i się poskarżyć Wam, że jestem pełna po zbyt obfitym obiadku, ale kolega do mnie zadzwonił, że ma zaproszenia na pokaz przedpremierowy filmu Bitwa pod Wiedniem i tyle było z mojego siedzenia przed kompem.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, bo jak wracałam z kina o 22:00 byłam już puściutka jak bębenek i grało mi marsza w kiszkach. A w kinie wypiłam tylko sok z wyciskanych owoców

A film... eee... no... ten teges... tak kijowych efektów specjalnych nie widziałam jeszcze w filmie z XXI wieku. Przez to film zrobił się wręcz groteskowy i nie czułam tych całych emocji historycznych. Elementem komediowym była na pewno rola Adamczyka. No cudny był, cała sala się brechtała jak tylko była z nim jakaś scena. Ogólnie nie nudziłam się więc film nie był najgorszy.

Teraz zmykam do kuchni zrobić sobie śniadanie - cholera nie miałam do tej pory kiedy je zrobić, a potem pracuję do nocy z pocie czoła, bo jutro robię sobie wolne i jadę bladym świtem na grzyby!


Dziewczyny, zaniedbuję was, przepraszam, ale staram się patrzeć w koryto co jem i nie poddaję się.
  • Marta.Smietana

    Marta.Smietana

    11 października 2012, 20:54

    Słyszałam właśnie że efekty specjalne to jakaś masakra!

  • dostepnatylkonarecepte

    dostepnatylkonarecepte

    11 października 2012, 20:13

    Trzymaj się :)

  • ikatie

    ikatie

    11 października 2012, 11:02

    :]

  • KiciaEwa

    KiciaEwa

    11 października 2012, 10:53

    Tez chetnie wybraøabym sie do lasu :))))

  • agatep

    agatep

    11 października 2012, 10:46

    fajnie,że chociaż nie zaniedbujesz diety:) too jest plus :) dobrze,że miałaś okazję trochę się wyluzować i pośmiać;) pozdrawiam