Żeby nie było- piszę w temacie odżywiania. Pamiętam jak dziś- rok temu kontrolowałem wagę codziennie, tuż przed świętami wziąłęm się za siebie i masa spadała- rankiem w wigilię 2017 ważyłem najmniej od kilku miesięcy. I przy stole wigilijnym umiarkowanie szalałem. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia też nie było najgorzej z nadwyżką kalorii. A 26 grudnia 2017- zlot rodzinny i biesiada do 3 nad ranem przy alkoholu. Jako że nienajlepiej już go toleruję, dużo wrzucałem przekąsek i napojów do mojego śmietnika żołądkowego, żeby jakoś alko mnie nie powaliło za szybko. Rankiem na 7.30 do pracy... wskakuję na wagę, a ta mi wskazuje dokładnie 6 kg więcej niż w wigilię :) Czyli w ciągu trzech dni z najniższego od kilku miesięcy wyniku przeskocxzyłem do najwyższego od kilku miesięcy! Jak będzie w te święta? Mam nadzieję, że będę wyjątkiem od reguły: historia lubi się powtarzać. Będę ostrożny przy stole rodzinnym- obiecuję sobie!
dorotamala02
24 grudnia 2018, 11:42Trzymam paluchy aby się udało nie popłynąć z tym jedzeniem i piciem za Ciebie i za siebie.Ja w tamte święta ważyłam o 2 kg mniej niż teraz.Ale przed nami cały nowy rok do zrzucania.Najlepszego:)))
Cefira
24 grudnia 2018, 00:14W tak krótkim czasie nie tyje się w tłuszcz po prostu po świętach i nowym roku zrzucisz z jelit i będzie mniej.
equsica
23 grudnia 2018, 23:58ja się spóźniłam na wigilie bo z pracy wyszłam dopiero po godz 22 :D i lekko po północy byłam u rodziców i taka prosto z pracy (pracuje z byłem), siedziałam i jadłam co mi tam na widelec wpadnie :P a cały dom praktycznie już spał :P
MagiaMagia
23 grudnia 2018, 23:13Ja nie pamietam choc nic w nie nie pilam. Dobra przyznam sie: spedzilam je sama, nie liczac towarzystwa grypy, w lozku i ... nie przytylam.