Wchodzę na wagę i schodzę, i wchodzę i schodzę, i znowu wchodzę... 54 kg. Z tego powodu jest mi bardzo wesoło, zwłaszcza wtedy gdy pomyśle o moich
fit, zdrowych koleżankach katujących się skalpelem, motywujących się idiotycznymi obrazkami i cytatami, rygorystycznie przestrzegających zasad diety ...i niechudnących. A wystarczyło po prostu ciut mniej żreć.
Lec napisał, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Tak samo jak popadanie w skrajności. I bycie niewolnicą diety.
TheAniula19
13 lutego 2014, 13:55wow ;)
Kora1986
13 lutego 2014, 13:30Genialny tytuł :-)
niezapominajka33
13 lutego 2014, 13:20I właśnie, prawda, popieram :)