Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
maraton rozpusty (czw-pon)


W ost.czasie sie mocno odstresowalam(w koncu!)no i zaszalam malo dietetycznie :/

W czw spotkalam sie na miescie z kolezanka-mialo byc jedno piwko zgodnie z menu(co do tej pory na wyjsciach mi sie w miare udawalo)a tu jeszcze dodatakowo 3wskoczyly!

Rano obie mialysmy kiepskie samopoczucie(a tu tyle przed swietami do roboty) ale na szczescie dziecko grzeczne przy cioci i maz wczesniej z roboty sie urwal wiec troche pomogl. I tego dnia dietka tez nie zachowana bo rano tosty z serem a wieczorem kebab z frytkami-nic innego nie chcialo wejsc :

W sobote do wieczora bylam pewna ze sie uda przed swiatecznie zachowac umiar-ale gdzie tam.bylo 3ba z mama mazurka sprobowac.

W nd i pon nawet nie spojrzalam w menu tylko jadlam po troszku. Za to martini plynelo litrami jak nigdy!

W tym roku na diecie jeszcze tak nie zaszalalam jak od czw,dlatego tez wracam na wlasciwe tory. Waga skoczyla o 2kg ale mam nadzieje ze do czw jednak troche spadnie.. a w pt kolejne wyjscie sie szykuje.. ale tym razem bede twarda i skoncze na drinku lub piwie.

Ale nie ma tego zlego..dawno nie czulam sie tak wyluzowana. Ide na plac zabaw spalic kilka kcal ;)