weekend spędziliśmy u moich rodziców, bez wagi, spisywania kalorii itd. mamusia podsuwała pyszności pod nos. na szczęście przy karmieniu nie da się poszaleć, a poza tym rodzice od 3 tygodni są na diecie, więc w domu same zdrowości :)
odkąd pamiętam, weekendy u rodziców kończyły się tragicznie - góry smacznego, tłustego, niezdrowego jedzenia, słodycze, mięcha itp. a tu proszę - miła odmiana: świeże warzywa, owoce, surówki, gotowane mięsko. finał jest taki, że może nie spektakularnie, ale mimo wszystko waga w dół, co nigdy wcześniej nie miało miejsca :)
wróciła pełna energii i optymizmu. dodatkowo temperatura za oknem bardziej przyjazna, więc kończę pisać, ubieram Małą i ruszamy w teren! :D
karla17
15 lutego 2012, 13:39No popatrz jak fajnie :)) Tez bym chciała, żeby u mnie w domu zagościła jakas zdrowsza dieta, wtedy byłoby mi znacznie łatwiej, no i nie czyhałoby tyle pokus na mnie :)) Pozdrawiam;))
pres.de.trente
15 lutego 2012, 13:23Wyobrażam sobie, że to musi być "bajka" :) A określenie "za dwa lata" znam doskonale, sama go używam... W każdym razie gratuluję, niech maluszek rośnie zdrowo! A mamusia chudnie jak szalona :)
pres.de.trente
15 lutego 2012, 13:12Ależ Ci zazdroszczę, że jesteś mamusią - sama o tym marzę, ale zawsze jest coś, co powoduje, że odkładam decyzję o macierzyństwie na później... Przyjemnego spacerku! :)
hugebelly
13 lutego 2012, 20:32początek mogłabym skopiować i wkleić do siebie. bez motywu o karmieniu:) chociaż z drugiej strony jadłam jak za dwóch, mój brzuch chyba też podświadomie przybrał charakterystyczny kształt, więc kto wie co mnie czeka za 9 miesięcy. wyleci ze mnie jakiś 5 kilogramowy obiekt ciasteczkowo-miesno-ziemniaczany. super, że nic Cię w domu nie kusiło, mam nadzieję, że kiedyś i u mnie tak będzie, bo jestem 2 kg na plusie...
busiaczekkk
13 lutego 2012, 14:41Miłego spacerku.. ja mam nadzieje, ze te mrozy juz nie wrócą :) pozdrawiam :*