mieszkanko wysprzątane, chlebek upieczony, obiad dla mężusia gotowy, mała śpi, może skusimy się na spacer :)
nadprogramowy kg z ubiegłego tygodnia już zniknął, więc humor dopisuje. w dodatku kochanie wyremontowało mi kuchnie na urlopie, więc mieszkanie oko cieszy (to był ostatni punkt w naszym niedawno zakupionym mieszkanku, który mi spędzał sen z powiek). aż się chce obiadki mężusiowi gotować hihi
odgapiłam z cudzego pamiętnika stopniowanie celu, więc plan jest taki:
I krok - przekraczam magiczne 100 (powrót do 2 cyfr)
II krok - dobijam do 95
III krok - mam 90
IV krok - już "tylko" 90
V krok - 84 kg - to taka waga max przed ciążą, z którą zawsze walczyłam
VI krok - 78 kg - najdłużej utrzymywana waga, po gubieniu 84
VII krok - 75 kg
VIII krok - 70 kg
IX krok - 67 kg - najniższa waga (ulubiona :))
X krok - 65 kg FINAŁY!!!!
no to przede mną tylko 10 kroków do sukcesu :)
co każdy osiągnięty minicel wymyślę sobie jakąś miłą nagrodę :)
martita512
29 lutego 2012, 11:23DOBRZE ROZŁOŻYĆ SOBIE SWOJ JEDEN CAEL NA MNIEJSZE;)
martita512
29 lutego 2012, 11:23DOBRZE ROZŁOŻYĆ SOBIE SWOJ JEDEN CAEL NA MNIEJSZE;)
gideongirl
29 lutego 2012, 07:30O tak, małymi krokami do celu! Też sobie taką rozpiskę zrobię:)
Valdi4320
29 lutego 2012, 00:09dziękuję za pomoc :)) POmagamy w koncu swojej koleżance :))
Giannabdg
28 lutego 2012, 22:52kazda zmiana cyferki na przodzie przyprawia o wielka radosci, ja czekam na wymarzona i szczesliwa siodemke :P a pomyslec ze duzo nie brakowalo a tez trzy cyfry bym zobaczyla na wadze
pres.de.trente
28 lutego 2012, 16:38Rzeczywiście perfekcyjna Pani Domu :) Sama wiem po sobie, że to bardzo przyjemne uczucie, gdy w domu jest porządek, gdy pachnie obiadem, a wszędzie panuje spokój i harmonia... 10 kroków do sukcesu to tak niewiele, a jednocześnie wymaga tak wielkiej pracy. Najważniejsze to trzymać się swoich założeń i tak jak napisałaś nagradzać się, żeby w tym całym dietkowaniu nie czuć się jak podczas odbywania kary. Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam gorąco ze śnieżno - deszczowego naszego Krakowa :)
gorzka6
28 lutego 2012, 15:13Ciekawy plan:). Akurat wczoraj to kolację zjadłam po 16, więc wcześnie:), trochę za wcześniej bo normalnie jem po 18 lub 19.
aeroplane
28 lutego 2012, 13:12piekny plan, na pewno uda sie zrealizowac :) kochana, perfekcyjna to za malo powiedziane :))