Mała w środę nauczyła się świadomie przewracać na boki, czego wyraz dała przemieszczając się z łóżka w kierunku podłogi. Wystarczył moment i wylądowała obok łóżka. To był jakiś koszmar. Dwa dni w szpitalu na obserwacji, badania, płacze, nieprzespane noce. Na szczęście nic się nie stało, ale te wszystkie biedne chore maluszki rozstroiły mnie na amen. I moje maleństwo, przestraszone, zdezorientowane, tęskniące za domkiem. eh... Jest mała artystka... nawet lekarz nie mógł uwierzyć, że 3 miesięczne dziecko samo pokonało taki dystans (do krawędzi łóżka miała ponad metr!), bo musiała się przekręcić przynajmniej 3-4 razy! ale zobaczył, jak podnosi sama głowę i próbuje już siadać. cudak mały!
teraz wybywamy na święta, odpocząć po tym wszystkim, nie będzie nas....
Zagubionaxxx
9 kwietnia 2012, 21:47Ahhh te dzieciaczki...najwazniejsze,ze nic sie nie stalo i wszystko skonczylo sie dobrze! Wesolych i Spokojnych Swiat :)
archibald
8 kwietnia 2012, 23:43no nieciekawie, dobrze że wszystko dobrze się skończyło... moja spadła jak miała 8 miesięcy, więc była starsza i mniej strachu się najadłyśmy. Nad ranem była u mnie w łóżku i spałyśmy jeszcze, nagle słyszę bumm, a Julusia leży na podłodze... u Ciebie faktycznie 3 miesiące tylko, też bym się nie spodziewała przeturlania! Zdrowych i wesołych Świąt!
hofi1
7 kwietnia 2012, 22:49... rajusiu... rzeczywiście koszmar... i szpital nic pięknego... zdrowy i spokojnych świąt :) buuuziole