spędziliśmy tydzień u rodziców. Święta przez Ś! cały tydzień objadania się czym popadnie... wróciłam z podkulonym ogonem, normalnie sparaliżowana strachem... hyc na wagę, a tam 0,1kg mniej.... ja cię! a ja tu już z powrotem trzech cyfr się spodziewałam :D
no to można zabrać się za kontynuację, bo nie trzeba nic odrabiać.
z wielkiej litery mam też Motywację :)
poza objadaniem się, spędziliśmy też ubiegły tydzień na małych załatwianiach wielkich spraw. ruszyliśmy z organizacją chrztu i wesela (tak, tak - właśnie w tej kolejności hehe)
Maja przywdzieje białą sukieneczkę 27 maja, a mama 2 maja w przyszłym roku :) no teraz, to sami powiedzcie, nie ma już czasu na obijanie się!!!! do chrzcin zostało równiusieńkie 6 tygodni, do wesela rok.
najbliższe 6 tygodni zapierdzielam na maxa! całą ciążę i ostatnie 3 m-ce unikałam obiektywu aparatu jak ognia. stresuje mnie każde wyjście do ludzi. znajomi są wyrozumiali, urodziłam dziecko itp, ale mimo wszystko widzę te niepewne miny, co ja z sobą zrobiłam przez te 9 m-cy...
nie wiem, jak to zrobię, ale 27 maja na wadze ma być z przodu 8 i basta! to 1,3kg na tydzień. ponad normę, ale trudno. przecież nie będę się chować w kościele za filarami (są wąskie :P)...
do mojej kiecki na szczęście trochę więcej czasu, bo ok 54 tygodni :D hehehe no to mam czas na 54 kg tse tse mogę zrobić z siebie 44kg bóstwo i na stronę główną :P
a tak serio, to chciałabym 60-65kg, czyli zrzucamy ok 35. pewnie z 15-20 jeszcze zleci, ale później to już może być ciężko. mamy czas, damy radę :)
małżu zakupił mi ostatniego shape'a z płytą (kotku, nie musisz się odchudzać, wyglądasz ładnie, bla bla bla, no dobra, kupię ci tę płytę...), wyłudziłam też hula-hop - się teraz nabija, bo ni chu chu nie umiem tym kręcić :(
przymierzyłam się u koleżanki do takiego wypasionego, z masażerami, wielkiego i ciężkiego. ona sobie tym wymiata z palcem nie powiem gdzie, a ja nawet raz nie umiałam zakręcić. wymyśliłam, że skoro jest tak źle, to nie ma sensu kupować takiego full wypas, szkoda kasy. kupię zwykłe, nauczę się kręcić i dopiero wtedy będę inwestować dalej. zwykłym też nie umiem...
no ale jak ja mam umieć, jak ono takie lekkie??? no jak? rozbroiłam i nasypałam do środka ryżu... jest ciężkie, ale jakieś takie zdecydowanie za dużo, może na mniejszym bym się nauczyła..... hę?
busiaczekkk
16 kwietnia 2012, 12:54Witaj kochana :* No to gratuluje wyznaczenia dwóch waznych dat!!! :) Ja tez nie umiem krecic hula hopem... ale jak gdzies spotkam to tez kupie i sprobuje sie nauczyc,,, jako dziecko smigałam :) kreciłam nawet trzema naraz :) buziaki i miłego dnia :)
JulkaT
16 kwietnia 2012, 10:31Ja też nie umiem kręcić hula hop... i nie umiem skakać na skakance :D Nigdy mi to nie wychodziło... ale moją większą zmorą jest skakanka... kupiłam... i co? Skaczę w tempie żółwia... raz przeskoczę i przekładam ręce... a nie umiem nieustannie się odbijać... ech... szkoda słów... aż wstyd się przyznać;-) Pozdrawiam serdecznie... i życzę powodzenia:-)
hugebelly
15 kwietnia 2012, 19:39też nie umiem kręcić hula hop, przejrzałam milion filmów na yt, wygooglowałam 'techniki kręcenia' i nadal mój rekord to 3 kółeczka w talii i łapanie w kolanach :) fajnie, że Cię nie przybyło, a teraz masz takie motywujące eventy, że musisz się zawziąć i pozwężać wymiary :)
luckaaa
15 kwietnia 2012, 19:27e tam , trening czyni mistrza - powoli sie przyzwyczaisz ?? A motywacje masz super i na pewno bedziesz piekna w swojej sukience .
Glover
15 kwietnia 2012, 16:56Jeśli jest ciężkie, to stawiam, że weszła kilogramowa torba ryżu. Chciałabym taką motywację mieć. A mam wprost przeciwną :)
martynka199009
15 kwietnia 2012, 13:10mi po świetach przybyło 1,5kg a nie jadłam nie wiadomo ile. naszczęście już prawie spadło . a tobie gratuluje, pojadłaś sobie i jeszcze masz wagę na minusie!
aeroplane
15 kwietnia 2012, 12:08super, a do maja przyszlego roku to kochana schuniesz ile zechcesz :))