za nami masakryczny tydzień i jeszcze gorszy weekend. od wczoraj, póki co, odpukać, jest dobrze.
moja pierś doszła całkowicie do siebie, sama uporałam się z tym ropniem (wracając ze szpitala, kupiłam rywanol, mając nadzieję, że mi po nim trochę ulży. okład załatwił sprawę do wieczora - takie proste! szkoda tylko, że lekarze na to nie wpadli, tylko kazali łykać paracetamol :/)
Maja cierpiała dużo dłużej :( pediatrzy w naszym mieście nie mają doświadczenia w chorobach dermatologicznych, a dermatologa mamy za 2 tyg! (wiem, wiem - można by iść prywatnie, ale ja tu nie znam specjalistów, a wiem, że ta przychodnia specjalistyczna w szpitalu to jedna z lepszych w kraju. teraz już kryzys zażegnany, więc możemy czekać na wizytę. ale zastanawia mnie, jak można kazać czekać 3 tyg dziecku w takim stanie!!!!)
metodą prób i błędów, przy pomocy wujka googla i raz w życiu pożytecznych forum, postawiłam na alergię na rumianek. mąż się ze mnie śmiał, że to niemożliwe. wyszukał jakieś mądre artykuły o alergiach, gdzie mądrzy ludzie twierdzili, że rumianek uczula niezwykle rzadko, więc stwierdził, że to niemożliwe. ale ja już usunęłam z naszego życia wszystkie możliwe alergeny, a jej stan się nadal pogarszał. przestudiowałam wszystkie składy leków, kosmetyków, wszystkiego. w produktach na ząbkowanie jest rumianek. zaczęłam szperać po forach, a tu co druga mama pisze, że jej maluch jest uczulony na rumianek! odstawiłam wszystko, zaczęło się polepszać, tylko jeszcze wysypka została na nóżkach. i tu proszę- mama (jest przekochana! przyjechała do nas, choć ma 200km natychmiast. nie wiem, jakbym dała sobie bez niej tu radę) kupiła nam na weekend 2 paczki pampersów sleep&play w promocyjnej cenie, bo doszło już do tego, że pieluszkę musiałam zmieniać nawet i co 15 min, inaczej strasznie płakała z bólu. a te pieluszki mają wyciąg z rumianku. to już mnie upewniło na amen. nie ma rumianku, jest duuuużo lepiej.
musiałam wam się wyżalić, bo to normalnie dla mnie jak jakiś koszmar. serce pęka, jak taki maluszek musi tak cierpieć :(
a w temacie, bo w końcu to serwis o odchudzaniu, waga leci w dół, bo i nie ma innego wyjścia. nadal jem tylko kleiki ryżowe, indyczka, marcheweczki i buraczki. cud, miód i orzeszki...
JulkaT
24 kwietnia 2012, 23:39Życzę aby teraz wszystko układało się po Twojej myśli... zero chorób... zero dolegliwości... i dużo uśmiechu każdego dnia:-) Pozdrawiam...
Glover
24 kwietnia 2012, 15:10Szóstka mi nie wchodzi z tego sprzętu. Oczywiście jak doduszę, to wyjaśnię, że o 60 min chodziło :D
Glover
24 kwietnia 2012, 15:09Skoro to serwis o odchudzaniu, to lecisz w szalonym tempie, ale pamiętaj, że w 40 dniach miałaś się wyrobić ;) Dołóż 0 min aerobiku, A6W, rower, biegi, motylki, podskoki, hula-hop, skakankę i no, prawie, wówczas prawie, będzie Cię za co pochwalić ;)
MartaSajdak
24 kwietnia 2012, 14:34o uczuleniach na rumianek też słyszałam od znajomych, dobrze jest mieć bliskich przy sobie w cięzkich chwilach :)
hofi1
24 kwietnia 2012, 13:49... o matydluś... przecież ostatnio było jeszcze 99 :_) no pięknie :):):) i super mama z ciebie... sama dałaś sobie radę rumiankiem :)... niestety tak czasami trzeba :)
arsenka
24 kwietnia 2012, 12:57biedna malusia i mamusia :(( nie wyobrażam sobie tego jak matka musi patrzeć na cierpienia swojego dziecka...takie malutkie niewinne i cierpi... ale naszczęscie ma kochaną mamusię ... :)) która jest mądra i sobie umie radzić...fajnie że możesz liczyć na swoją mamę... to naprawdę pokrzepiające jak wiesz że masz na kim się oprzeć... ja mam mamę blisko ...a nie bardzo moge na niej polegać ... no cóż rodziców się nie wybiera...