taaaaka pogoda, no taaaaka normalnie! a ja siedzę w 4 ścianach mego blokowiska, jak ten kanarek. całe życie mieszkałam w domu z ogromnym ogrodem, o dużym metrażu, gdzie nikt nikomu nie deptał po piętach. a wylądowałam w bloku, na 57m2, gdzie póki co się mieścimy, ale jak Mała zacznie poszerzać swoją przestrzeń osobistą, to kto wie...
nie powiem, ciągnęło nas na wieś, szukaliśmy nawet mieszkań poza Krakowem, ale w końcu odpuściliśmy ze wzg. finansowych (koszty codziennego dojazdu, potrzeba drugiego auta), czasowych (godz. drogi do pracy zamiast 10 min.), a także na Maję. o ile nam, starym prykom, wiejska sielanka pasowałaby bardzo, o tyle nie sądzę, by młoda dziewczyna, jaką się zapewne stanie, nim się obejrzymy, była zachwycona. teraz zazdroszczę moim rodzicom lokalizacji ojcowizny, ale za młodu byłam zła na cały świat, że jako jedyna muszę dojeżdżać tyle do szkoły. i za to uzależnienie od komunikacji podmiejskiej, która ze względu na koszty, z roku na rok kurczyła się w oszołamiającym tempie, pod koniec mej bytności osiągając: skróconą o połowę liczbę przystanków, skróconą o połowę trasę, a także zmniejszoną maksymalnie liczbę kursów w ciągu dnia (bolesne były szczególnie weekendy - 3 autobusy na dobę, ostatni o 17!). teraz dotarli tam już prywatni przewoźnicy, ale trauma pozostała... odchowamy młodą, to zafundujemy sobie drugą młodość z ogródkiem :)
waga nieco spadła. nie można się obżerać, nawet lekko strawnie :/
jestem zła na Małża. zostawił nas i polazł oddawać się swoim pasjom. j tam wolałabym z nim, ale ja to ja. muszę częściej zostawiać go samego, przez chwilę później docenia moje towarzystwo, zacne jakby nie było :P
Glover
1 maja 2012, 12:00Kwestia wyboru i inklinacji. Ja jednak i moje córki również wolałybyśmy na obrzeżasz. Niestety, względy te same co u ciebie zadecydowały o blokowisku. co prawda fajnym, na obrzeżach, ale jednak nie mam miejsca na kozy i konia.
krolowamargot1
29 kwietnia 2012, 15:30ech, idź na spacer. Ja nie umiałabym mieszkać na wsi, najlepiej czuję się w światłach miasta, a wieś mi szkodzi
arsenka
28 kwietnia 2012, 22:06no bieny:( jeszcze na niego nakrzyczałam...no niestety nie mogę mu na to pozwolic... jakoś przeżyjemy ;)może nie będzie tak źle jak myślę :P
arsenka
28 kwietnia 2012, 22:01no właśnie mam nadzieję że to będzie tydzień...wiesz... gdyby nie to że mają dziecko..i łazienka rozwalona totalnie ...nawet kibla nie ma...zero kuchni.... to też bym na to nie poszła.... oni też będą się męczyc u mnie ..wiec man nadzieję że się spręzą... właśnie arsen sie skołował .. nie podoba mu się to co się dzieje... i nasikał mi w przedpokoju..chyba chciał zaznaczyc teren...czuje rywala w szwagrze...mam nadzieję że to jednorazowy wyskok
arsenka
28 kwietnia 2012, 19:13wiem jak to jest mieszkac na "zadupiu" całe życie mieszkałam w blokach miescie wszędzie blisko ... autobusów multum a tu 3 lata mieszkałam pod miastem... 3 km dalej było mnóstow autobusów... ale koło nas przejeżadzły tylko 2... a my mieliśmy jedno auto...ja prwaka nie mam... i byłam nieźle udupiona... do pracy jak miałan a 9 musiałam wyjeżdzac o 7 ... autem nawiasem mówiąc 15 minut... już nie mówiąc o powrocie konczyłam o 21 to byłam w domu na 23... więc jak miałam 12h to wychodziłam z domu o 7 a byłam o 23 w nocy... masakra....!!!!! oczywiscie mogłabym byc wcześnie ale musiałam zapierniczac 3 km przez pola... a w nocy to nie bardzo bezpieczne było... ehhh .po 3 latach dałam z tamtad nogę bo bym zwariowała,,,, ja potrzebuje odgłosów miasta ludzi na ulicach...a tam pustki dookoła... każdy autem jeździł...teraz mieszkam w bloku ... i maży mi się domek :))) to taki paradoks... nigdy człowiekowi nie dogodzisz... chociaż ja kocham to miejsce w którym teraz mieszkam,... mieskzanie mam super... jest słoneczne... i blok też jest najlepszym blokiem,,, bo tu mamy wspólnotę... więc jest mega zadbdany.. sądziedzi pilnują itd...po za tym wychowałam się na tym osiedlu ...znam tu każdą dziurę... jest dużo zieleni .. park... jest ok ... ale jak bym miała domek właśnie tu to bym nie nażekała,... bo z tąd można dojechac praktycznie wszędzie...
hugebelly
28 kwietnia 2012, 19:00podzielam ból mieszkania poza miastem. może nie dojeżdżałam godzinę, ale mając do szkoły na 8 musiałam wstać przed 6, żeby się wyrobić ze wszystkim. Ostatni autobus o 19.40, w weekendy jeździły tylko 2 (o 12 i 18), więc lipa z imprezami. Musiałam zawsze kogoś prosić o zawiezienie/ przywiezienie. Maja na pewno będzie miała więcej szans na rozwój w mieście- dostęp do szkół językowych, do szkół tańca, do kultury. Pozna więcej ludzi. Mnie zawsze tego brakowało. Nie pasowałam do ludzi z liceum- do tych miastowych, bo po prostu nie miałam tych doświadczeń co oni. ale wieś ma wiele wiele pozytywów. Mogę rozpuścić muzykę w moim domu i przeszkadza to co najwyżej domownikom, mogę bezwstydnie chodzić w stroju kąpielowym po podwórku. czuje się, że to TWOJE. Więc gorąco polecam wieś. Miasto oprócz szans czasem za bardzo rozpieszcza i rosną tacy nieczuli i nieznający fizycznej pracy ludzie. choć na balkon wyjdź się zagrzać :P
ssandra2012
28 kwietnia 2012, 17:45oj mi tez brakuje ogrodka...tutaj w UK mieszkam w bloku z balkonem(cale szczescie ze go mam)
luckaaa
28 kwietnia 2012, 14:14pewnie , ze go zostawiaj i najchetniej jeszcze zajecia wynajduj , zeby mu za dobrze nie bylo podczas twojej nieobecnosci ;)) Mnie sie marzy dom na wsi ( mieszkam na obrzezach Oslo ) . Wlasciwie tak naprawde potrzebuje po prostu troche odpoczynku i izolacji ... dlugo na tej wsi pewnie bym nie wytrzymala :)