wyskoczyłyśmy z Małą na kilka dni do moich rodziców.
aaaaaaaaaaa były obiadki, serniczki, grille i wafelki i co tam się jeszcze da :( mama podpuściła mnie, żebym sprawdziła, czy AZS Mai faktycznie jest spowodowane skazą białkową. i nie, nie jest. zjadłam kawałek sernika, po którym Małej nic się nie stało. i poszło jak z górki...
miałyśmy zostać do końca tygodnia, ale spakowałam się pędem, żeby to się nie skończyło katastrofą. wróciłyśmy do domku, ugotujemy indyka, popedałujemy trochę i będzie git, nie?
co do kiecki, oddałam mamie, żeby sobie coś z niej zrobiła, a sama wybrałam się z Małżem na zakupy i kupiłam po ludzku, jak bozia przykazała kiecorkę przed kolano :P (no może trochę krótszą, Małżu wybierał :D)
no dobra lesencyje, koniec opierdzielania się, dupa w troki!
busiaczekkk
18 maja 2012, 09:34dzieki kochana :) Tobie tez milusiego weekendu zycze :*
arsenka
18 maja 2012, 07:35jasne... podaj adres... ;P zawsze to dodaktowo spalone kalorie :D ...a co tam za jednym zamachem oblece jeszcze pól twojego osiedla :D
hugebelly
18 maja 2012, 00:11no zobacz co się dzieje powyżej linii majtek- nie ma ładnego i gładkiego przejścia, a na nim mi zależy. nigdy nie miałam dopasowanej jednoczęściowej sukienki, bo w obszarze opony zawsze coś odstaje brzydko
krolowamargot1
16 maja 2012, 17:29ja nie jem mięsa 15 lat mniej więcej. I nie planuję tego zmieniać. Nie wierz w bajki, że problemy zdrowotne są z braku mięsa. Jak są, to od czegoś innego.
arsenka
16 maja 2012, 15:19no to sobie podogadzałaś u mamy :P ...
krolowamargot1
16 maja 2012, 14:47hm, nie tykam mięsa? chyba, że karmię nim Leona?;-)
luckaaa
16 maja 2012, 14:09Moj tez mi kazal worki wyrzucic :)
aeroplane
16 maja 2012, 14:06pewnie ze bedzie git :)