a raczej piekarnika :)
rozpoczęłam drugi dzień dietowania i już narażona jestem na pokusy... :/
właśnie zbieram się do kuchni w celu upieczenia dla znajomych obiecanych muffinek z jagódkami. plan jest następujący- wrzucić to całe białe draństwo (cukier, mąka, mleko i inne duperele) do miski, wymieszań z fioletowym (czy jak go tam zwał), zamknąć w piekarniku i więcej na oczy nie oglądać! niech pochłonie je piekło! a raczej banda głodomorów, którym szczęśliwie jakoś w biodra nie idzie.... :/