kolejny spadek wagi,pewnie dzięki weekendowej wytrwałości;) tym razem nie obiadłam sie jak prosiaczek, pozwoliłam sobie na jedno ciasteczko i opłaciło się;) narazie nie mogę zebrać się do ćwiczen ale i za to w końcu się wezmę;)mobilizacja jako taka jest,ale najbardziej mnie cieszy to że zdrowo jem;)żołądek się skurczył i nie wymaga już tyle jedzenia co wcześniej, a móżg się nawet nauczył że jak jestem przejedzona to ciężko mi się myśli, bo taką depreche zaliczam;) kolokwium zaliczyłam na 4,5 także jest dobrze;) jak w czwartek uda mi się załatwić staż to chyba będę do nieba podskakiwać;) pozdrawiam wszystkich
walia
23 listopada 2010, 18:35super!