Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

po prostu revelka, szatynka o podobno dużych...brązowych oczach;p lubię sport, kocham komedie i pocieszne, luźne książki;) do odchudzania skłonił mnie kolejny etap w życiu, a mianowicie obroniłam magistra, zaczynam staż, chciałabym wreszcie dogonic chociaż niektóre swoje marzenia, zacząć żyć pełnią życia, osiągnąć wyznaczone cele, a przede wszystkim zrozumieć i pokochać siebie;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43599
Komentarzy: 315
Założony: 31 maja 2010
Ostatni wpis: 10 grudnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
revelka87

kobieta, 37 lat, Łódź

171 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zdrowa, piękna i fit :-D

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 grudnia 2017 , Skomentuj

Mają ludzie uzależnienia,przybierają one różne formy,muszę przyznać że mam i ja...od jedzenia...w sumie od dwóch miesięcy odchudzam się pod okiem dietetyka,analiza składu ciała koktajle białkowe etc. W sumie tani interes to nie jest i szło jako tako do pewnego momentu...w zasadzie do zeszłego czwartku,cały dzień mnie mdliło i mdliło,jak pomyślałam o tych swoich koktajlach to już w ogóle masakra,o warzywach to samo,zdrowe jedzenie zaczęło wyzwalac u mnie odruch wymiotny. Zaczęłam więc jeść powiedzmy po staremu,w oczekiwaniu na okres,który chyba ma mnie gdzieś,czekam na niego od wtorku mamy niedzielę,ale biorę pod uwagę błąd w obliczeniach...Na mdłości pomógł znacznie Pantoprazol,po dwóch dniach stosowania było już po mdłościach...ale jak jak pojeb jakiś nie wzięłam pod uwagę faktu,że mój pofaulowany żołądek potrzebuje odpoczynku,tylko w weekend zafundowałam mu akcje żarcie non stop,piep***ć dietę i wieczorem jeszcze zaczęłam wpierdzielac orzeszki ziemne...żeby garść czy dwie byłoby spoko,ale mnie ciągle było mało,w nocy to dało o sobie znać prawie wymiotowałam...wygląda na to,że moją jedyną miłością i pasją w życiu jest jedzenie i wszystko kręci się wokół tego...poświęcam się bez sensu chodząc na siłownie,średnio trening wraz z dotarciem zajmuje mi około 3godzin,ale to wszystko razem efektów nie przynosi,bo kompletnie nie zachowuje limitu kalorii...i kurcze już sama nie wiem co robić,żeby nie myśleć o jedzeniu i nie żreć...

2 lutego 2017 , Komentarze (7)

uskuteczniam wpis na tablecie,wiec jak nic bedzie sporo literowek i bez polskich znakow,bo ta klawiatura takich nie ma sorry...teraz jeszcze mam zapal to poprawiam. Po dwoch miesiacach przerwy wrocilam do biegania, powiem szczerze bez szalu,forme traci sie szybko. Biegam tak 7km w godzine i jestem zmeczona solidnie, ale co tam bieganie,teraz zaczelam nawet pakowac;p serio mam strasznie slabe rece i doszlam do wniosku,ze skoro mam sprzet pod nosem to czemu tego nie wykorzystuje...teraz juz wykorzystuje i nawet mam zakwasy;)oprocz tego wieczorkiem trzaskam sobie ABS MEL B tu tez zakwasy mega;D to tak dla ciała,a dla umysłu zapisałam się na biofeedback,nie wiem czy ktoś coś o tym slyszał,ale stwierdziłam,że warto spróbować,tym bardziej,że maju bądź czerwcu czeka mnie egzamin specjalizacyjny,a z racji premii fundusze mam...Co do moich posiłków to nadal są na tzw. czuja,a więc i bez większych efektów,no nie mogę się zmusić do przygotowywania jakichś tajnych,lekkich posiłków,ale nie tracę nadziei,że może kiedyś pojawi się ta chęć,albo ktoś kto będzie mi je przygotowywał

16 listopada 2016 , Komentarze (2)

hej,

zacznę od wyjaśnienia tytułu wpisu. Otóż zmobilizowałam się jednak, żeby pomaszerować do empiku i odebrać swoje zamówienie. Wstać mi się nie chciało, ale kawa,prysznic i wio jadę. Myślę sobie,że jak już będę w tej Manufakturze to mogłabym sobie w Tchibo kapsułki do ekspresu kupić, więc najpierw Tchibo. Wybrałam swoje ulubione Fine aroma żółte sztuk 3 (zdziwił mnie trochę ten tłum w sklepie od samego rana) kieruję się do kasy, a tu pani mi mówi, że 30% procent rabatu jest właśnie dziś, bo to zakręcona środa...bodźce docierały do mnie powoli, wyszłam już,patrzę na rachunek i kurde wróciłam po więcej, bo wypiję te kawy na pewno;)) Z empiku odebrałam swoje Versace Versense, fajnie pachnie na moim ciele (przynajmniej ja tak uważam;P ), rzeczywiście podobny do Acqua DI Gioia, tylko w pierwszym momencie powiedzmy nieco bardziej słodki, nie wiem jeszcze jak z trwałością, ale generalnie LUBIĘ TO;)Potem siłownia, dobrze mi się biegało, lepszy czas, bo większa prędkość, elegancko;) A sinusoida dlatego, że jak mam wolny dzień jest i sport i jem zdecydowanie ładniej,nie obżeram się na noc i jest pieknie. Natomiast wczoraj 12stka w pracy i co i wróciłam o 22ej i wpierniczyłam spaghetti...ehhhhh ;((( tak to dobrze nie będzie...Żabki wymienione, zasłonka śmiga i swetry na sezon zimowy wyciągnięte;) to na tyle, trzymajcie się;)

14 listopada 2016 , Komentarze (5)

hej,

w ostatnim wpisie mówiłam, że płakałam jak ćwiczyłam z Ewką, ale szał by now to był następnego dnia,zakwasy na maxa, ledwo się ruszałam, kurcze tak dobrze ćwiczyłam a co!!!Weekend miałam pracujacy, zapieprz był nie ukrywam. Dziś za to dzień wolny, stwierdziłam, ze może jednak odważe się i wejdę na tą wagę, weszłam....74kg...hmmm powiem szczerze dawno taka utuczona nie byłam....ale dawno też nie wpiep***łam tyle wieczorem, słowo do cenzuralnych nie nalezy, ale idealnie opisuje sytuację...na słownie poszłam,bieg i marsz pod górkę, w sumie 75minut, mniej więcej 9,5km, wróciłam prysznic i elancyl, złoty standard;P potem muszę koniecznie ogarnąć specjalizacje i zasłonki, w sensie,żabki wymienić, bo co druga popsuta, tak zamaszyście zasłaniam i odsłaniam okna. A z rzeczy miłych i przyjemnych to zamówiłam sobie perfumy Versace Versense,ponoć fajne zobaczymy jak będą się komponować z moim ciałem. Ach i w pracy spotkałam fajnego faceta, miło się rozmawiało i chciałabym go spotkać raz jeszcze tylko ciekawe jak, bo namiarów nie mam...zreszta znając moje szczęście to pewnie jest w jakimś związku, koniec biadolenia buziaki

11 listopada 2016 , Komentarze (1)

Hej;) ależ się dziś zaskoczyłam...kompletnie. Otóż wczoraj byłam na siłowni, konkretnie moja ulubiona bieżnia i słuchawki na uszach, jakieś 75minut i 9km, spoko, żaden szał, żaden rekord, ale endorfiny na maxa;D Po treningu banan i odżywka białkowa, prysznic, masaż tyłka co by elancyl  się wtarł dobrze, ponoć wtedy efekty są najlepsze;) no i spokojny wieczór ksiązeczka i herbatka i rozmyślania o zyciu, bo niedlugo stuknie mi 30tka a tu słabiutko, ani miłości, ani figury...hmmm. Dziś z racji, że siłownia zamknieta uruchomiłam SKALPEL, ciężko mi się zebrać, nie wiem czemu, ale tak jest..,Po 5 minutach tak mnie napie****ły uda, że prawie płacz, po 10 minutach ramiona, a po 15stu pot lał się strumieniem. Kurde wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale takiego hardcore'u to się nie spodziewałam. Skalpel jest spoko,bo tu nie ma skoków,tupania itd itp i sąsiedzi z pietra niżej nadal będą mnie lubili,teraz sobie myslę, że może SEKRET jeszcze spróbuje, ale zastanawiam się poważnie czy następnego dnia będę się w stanie ruszyć. Dieta to nadal dla mnie pojecie abstrakcyjne, ale staram się robić w tej kwestii choć małe kroczki,dorzucać coś zdrowego i nie myśleć o batonach,kebabach i pizzach...

10 sierpnia 2016 , Skomentuj

wieczór dobry,

jak widzę co się dzieje za oknem to z coraz większym uczuciem patrzę na swój koc, takie lato! wstawałam dzisiaj dwie godziny od 8ej do 10ej i mimo opadów postanowiłam jednak wyjść i cokolwiek załatwić,W sumie udało się dowiedziałam się coś więcej odnośnie mojej specjalizacji i błędu w karcie, już naprawione;) potem siłownia czyli godzinka bieżni i 20 minutek orbitrek, pot się lał, ale dobrze mi z tym:P potem zakupy w biedronie, kolacja i pogaduchy z siostrą;) aaaa w biedronie zakupiłam ananasa, pokroiłam owoc, zalałam wodą i siąpie, ponoć owy napój działa cuda, się okaże;) i doszłam do wniosku, że spróbuje tej smacznie dopasowanej...kurde sama zmobilizować się nie potrafię to w sobotę usiądę i zakupię a co;p kto nie ryzykuje ten nie ma;p może coś we mnie drgnie i zadziała;) napiszę o tym jak mi idzie, a że ja  antykuchniowa jestem, będzie się działo;P

8 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

ja pikole nie pamiętam kiedy tu ostatnio byłam, na pewno trochę czasu upłynęło...i wygląda na to,że mam ochotę wrócić;) moja waga bez szaleństw, od jakiś dwóch tygodni jest gorzej, bo pochłaniam słodycze w szokujących ilościach...picie herbatki z morwy białej nie pomaga wcale nic a nic, ratuje mnie siłownia 2x w tygodniu (też nie najlepiej), bo inaczej wyglądałabym jak świnka Pepa. Myślę o diecie smacznie dopasowanej, bo koniecznie muszę zmienić nawyki żywieniowe...kurcze tylko jakoś nie lubię spędzać czasu w kuchni na przygotowywaniu posiłków;( i tak się zastanawiam czy taka dieta jest dla takich przypadków jak ja...ktoś wie coś w temacie?

Pozdrawiam all ;)

6 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

kurcze nogi jak nogi, brzuch jak brzuch, ale okazało się, że mam bardzo słabe ręce i bardzo ciężki tyłek...hmm no nie dobrze;(ale jakoś temu zaradzimy;) właśnie zamówilam sobie w butiku 2sukienki, 1bluzkę i apaszkę, mam nadzieję, że będą dobre, jak już przyjdą to wrzucę fotki;)
tydzien pracowity, ćwiczeniowy ale super grzeczna jedzeniowo nie byłam niestety;(
W sobotę od rana na uczelnie (specjalizacji mi się zachciało) i tuż po zajeciach zdążyłam się poklócić z facetem, pojechalismy do galerii, chciałam coś kupić Małej Kornelii, ale jakoś nie wyszło. Byłam na niego cholernia zła i strasznie nieszczęśliwa;(coraz częściej czuję się nieszczęsliwa w tym związku i z samą sobą. Potem przeprosił,poszlismy razem na obiad i piwo do Sphinxa, zapewniam,że Shoarma do dań dietetycznych nie należy (tak wiem moja wina), piwo z sokiem tym bardziej, no ale trudno...Potem mnie odprowadził i już było całkiem ok;)
Dziś od rana do kościoła (chyba już ze dwa miesiące nie byłam) wróciłam, głowa mi pękała postanowiłam się położyć,potem obiad, kawka, książka i SKALPEL wyzwanie, cienias jestem, ale próbowałam;) Przede mną jeszcze brzuszki z MEL B. Jutro w pracy 12h potem wracam na wieś, fryzjerka, kręcenie, potem znowu Łodź i praca i znowu wieś, frzyzjerka farbowanie...obym stała się szczuplejsz i piękniejsza;) To tyle:)

3 kwietnia 2014 , Skomentuj

...wolny dzień, ale w sumie bardzo pracowity i jestem z niego bardzo dumna;))
Wczoraj było kiepkso ze mną, jedyne co dobre w tym dniu to dieta i trening o 6;10 rano, potem było już tylko gorzej. Poszłam do pracy, sporo rzeczy do zrobienia, stres, bałagan i moje przeklete czarnowidztwo, wszystko widziałam w jednej wielkiej i do tego strasznej czerni, a zycie zaczęłam traktować jak horror, była masakra, poczucie własnej wartości poniżej zera co zaczeło się przekładać na wyniki niesety. Już o 18ej byłam wykonczona moimi nerwami, ale nie mogłam odsunąć tych złych mysli, normalnie depresja jakaś, która odbierala mi całą radość życia, już wiem skąd się biorą moje siwe włosy i to, że przybywa ich w zastraszającym tempie. Najgorszą paranoją jest to, że boję się myśleć, że będzie dobrze...coś mi się w głowie poprzestawiało i ubzdurałam sobie że ciagle muszę być w trybie gotowości na najgorsze (stad te nerwy), bo jak będzie żle to ja będę przygotowana, a jak bedzie dobrze to się mile zaskocze...niby jest w tym cień prawdy, tyle że odbiera ci całą radość i kolory. Mszę z tym powalczyć. Koniec wywodu psychologicznego...
Dziś natomiast zaczęłam dzień od treningu skapel, potem wybrałam się do manufaktur, zadzwonilam do fryzjerki (w przyszłym tygodniu zapowiadam odnowioną siebie), zjadłam pyszny obiadek własnej roboty. Kurcze zasmakowałam w sałatkach, robię je z przyjemnosćią i smakują i wyglądają pysznie;))Potem trening dwa czyli MEL B. Trening nóg 10 min. (nogi dalej pieką, ale idzie mi już lepiej), potem trening brzucha nie ten ABS tylko ten 10 minutowy i okazuję się, że z ABSem nie mam najmniejszych problemów a tego zrobić nie potrafię, także ciekawe wyzwanie przede mną i na koniec pośladki, ostatkiem sil ale jakoś poszło. Dumna jestem z siebie;)
Trzymajcie kciuki, żeby moje myślenie znalazło odpowiednie tory, bo przecież wiosna jest!!!

1 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

No tak najlepszy sposób na pokonanie pokusy to ulec jej,dziś uleglam,tym samym wyczerpując limit na ten tydzień,źle mi z tym cholernie,więc biorę się za siebie!!!można mnie opie***ać,bo mi się należy,ech...mam nadzieję,czemuż jutro będę wzorem godnym nasladowania.Oby!