heh nie wiem, który to już powrót,ale nie poddaję się...
ostatnimi czasy nie popisałam się, praca mgr odstawiona na bok, dieta już totalnie, @@@@, kiepskie smopoczucie, a wiara w siebie osiągała już niemal wartości ujemne, ale ile tak można prawda???
toteż biorę się za siebie;) okoliczności temu sprzyjają;) na weekend wróciłam do domku, był grill, piffko i pyszne jedzonka, wczoraj byłam na juwenaliach, jakoś dzielnie wytrzymalam, bo wypiłam tylko kieliszek szampana;)
dzisiaj jedzeniowo nie jest źle, siedzę już in lodz i piszę moją pracę co takie najłatwiejsze nie jest, w każdym razie do piątku chcę mieć ją skończoną, żeby w sobote móc spokojnie iść na imprezkę i świętować, chciałabym też zgubić jakieś 1,5kg w tym tygodniu, więc słodycze odstawiam, nie przekraczam 1500kcal i nie wcinam po 18stej, każdy przejaw ruchu będzie mile widziany;)
no to startuję;)
walia
23 maja 2011, 11:57to wracamy razem, pozdrawiam! :*
MajowaStokrotka
22 maja 2011, 16:27Trzymam kciuki:)
orchidea24
22 maja 2011, 16:26powodzenia :)