to może wreszcie coś naskrobę...
otóż dziś zdalam sobie sprawę jaka to ja jestem śliczna świnka, z pieknymi pyzatkami i ogromną chęcią do jedzenia, załozyłam spódniczkę, kóra jeszcze w czerwcu mi z tyłka leciała, a teraz opięła się nie tylko na moim ponętnej doooopci,ale i na mega brzuchu, dało mi to do myślenia i niejedzenia...
od poniedziałku zaczynam nowe życie niemal, otóż idę na ten swój staż, mam nadzieję, że będzie fajnie i wiele się naucze, nie wykańczając się przy tym psychicznie, zresztą ostatnio dzieje się mnóstwo rzeczy na które ja do końca nie mam wpływu, ale bolą jak cholera ( sorry za wyrażenie),w ogóle ten świat jest jakiś popitolony...
a od jutra dieta na maxa, wracam z przeprosinami do weight watchers czyli strażników wagi, bo ona najlepiej mnie służyła, a liczenie punktów praktycznie weszło mi w krew;)
kupiłam sobie dziś suszrko-lokówke, żeby zajebistymi lokami przykryć pyzatą mordkę;p
no i zaczynam steperowanie, a jak wpitole jakiegoś ślodycza, opaczkę orzeszków ziemnych, czy lody algidy bądź korala to możecie mi tą moją szanowną dupencje skopać, poważnie mówię....
proszę trzymać kcuki, wreszcie musi mi sie coś udać!!!!
MajowaStokrotka
2 października 2011, 20:47Może wkrótce już nie będzie Cię w co kopać:)