Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sobota


W końcu koniec. Natarczywy głos namawiający mnie do zjedzenia słodyczy wyciszył się. Oczywiście odzywa się on jeszcze w niektórych momentach, ale daję radę nad nim zapanować. Kiedy tak bardzo chce się słodkiego? Gdy idzie @. No i już wszystko jasne. Jest cisza i spokój. Znów za mało zjadłam, chociaż się najadłam - ok, szczególnie wieczorem się najadłam. Czyli błąd. Może kiedyś się poprawię. Brzuch mam jak w 6 miesiącu ciąży. Ech i tyle. Dzisiaj nie jest dzień, żeby myśleć o tym, że kiedyś będę mniejsza.

Obejrzałam sobie Skalpel Chodakowskiej. Tak. Obejrzałam.:D