Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
przebimbana niedziela


Dziś jest niedziela i dziś się po prostu byczyłam :) Tzn niby 10km rowerem było,ale co to jest? Ale zanim wyjechałyśmy to tak się opiłam wodą, że ledwo do domu dojechałam :D A po powrocie zjadłam i zajęłam się książką. Obiad niedzielny też taki jakiś dziwny. U mnie w domu w niedzielę obiad zawsze robi tato a mi ciężko się gotuje, gdy ktoś mi się kręci (ok, mam słabe nerwy i się wkurzam maksymalnie :D ), więc niedzielny obiad był taki sobie - gotowane mięso (nie przepadam), ziemniak (wolę ryż) i góra surówki. I zjadłam dzisiaj kostkę czekolady - wkroiłam sobie do sałatki owocowej i zjadłam. I już. Beż wyrzutów. :) I sezam jadłam i orzeszki ziemne (niesolone), ale nie w ilościach hurtowych jak kiedyś, tylko delikatnie ;p A teraz czas na kolację - może późno, ale spać jeszcze nie idę.;)