Udało się dziś zjeść mi na śniadanie owsiankę. Jaka ona była niesmaczna. Zawsze robię tak, że wsypuję łyżkę płatków owsianych, orkiszowych, jaglanych i otrąb owsianych. Dzisiaj nie miałam otrąb owsianych, więc sypnęłam otręby pszenne i to chyba one zepsuły mi zupełnie smak albo to wina płatków jęczmiennych, które postanowiłam wypróbować. Dorzuciłam do owsianki nasiona chia i siemię lniane, kawałek banana, kiwi i jabłka, kostkę czekolady i jogurt naturalny. Uzbierałam wszystkiego 400kcal i się najadłam, bez przyjemności, ale trudno. Później zjadłam zupę - kapuśniak ze słodkiej kapusty - czyli wrzuciłam kapustę do rosołu i gotowe ;p I tak mi się zachciało bułki do tego, że wtrąbiłam bułkę z masłem. Wyszłyśmy na podwórko z młodą i ogarniałam trochę ogródek, więc trochę chociaż ruchu miałam. A na obiad zjadłam pseudo tortillę, która sprawiła, że o godzinie 17 miałam już 1800 kcal. I teraz już nie zjem choćby nie wiem co. Będę głodna, to wiem, ale bez tego nie ogarnę się i ciągle będę sobie mówiła, że już jutro na 100% a wiadomo, że z "jutrowania" nic nie będzie. I wypiłam też mało dzisiaj. A ciepło się robi i jak tu żyć? ;)
nicky13
9 kwietnia 2015, 20:47Hmm, może wypróbuj innego przepisu na owsiankę? Ja np. robiłam tylko z płatków owsianych wolno gotowanych w mleku z odrobiną cynamonu - i była pycha. ^^
rinnelis
11 kwietnia 2015, 19:46zła owsianka to wina otrąb pszennych, wczoraj ich nie dodałam i była taka jak zawsze :)