Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
i byłoby, ale nie ma


Mądry Polak po szkodzie itp itd. 

Dziś przypadł dzień ważenia i mierzenia. W sobotę rano wskoczyłam tak szybko na wagę i pokazała mi 93,9kg a dzisiaj było 94,9kg!! Czyli spadek kijowo mały, ale widziały gały, co do buzi brały ;p Wiedziałam, że pierogi to zła rzecz, ale teraz to już zupełnie postaram się ich nie jeść. Ogólnie weekendy są złe, bo albo mam pełno pracy i jem co podejdzie, albo mam czasu za dużo i myślę co bym jadła i kończy się to lodem albo chrupkami kukurydzianymi. I tak zamiast spektakularnego spadku, jest mini spadeczek. Ale w sumie nie wzrościk. ;p