Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jaki początek, taki koniec


3 miesiące diety się kończą. Jak zaczęłam z przytupem i wynikami, tak kończę z leniem i prawie powrotem do wagi wyjściowej. Standard nie? 

No cóż, nie powiem przecież, że dość. Po prostu kuleję teraz dietowo, ale się ogarnę. Nawet ćwiczenia ogarnę. Już w tym tygodniu. Żeby nie było, że od jutra, to ćwiczenia zaczęłam już dziś - 10 km na rowerku. Grunt to żeby się poruszać troszeczkę. (powtarzam to sobie cały czas a i tak jak już zejdzie ze mnie powietrze zapału to się nie stosuję do tego). 

Pchnęłam semestr do przodu. To co miałam w plecy, to w plecach zostało, złożyłam odpowiednie podania i zobaczę co się z tego urodzi. W ten weekend miałam zjazd - nie było nawet tak strasznie, bo krótko zajęcia były, ale jakaś taka zmęczona jestem. 

I tak sobie myślę, że nie jestem jedyną grubą kobietą na świecie, ale jakoś inne grube są takie fajne. Mają jakieś fryzury fajne, makijaż potrafią sobie zrobić, są interesujące. A ja myślę tylko o tym, żeby jak najmniej czasu poświęcać włosom, więc wiążę je gumką, na twarz nakładam krem i wsio, bo nawet jak nakładałam podkłady, bazy, pudry itp to i tak wyglądałam źle a przecież zamiast to robić to mogę pospać 15 minut dłużej. Ubrać też się nie potrafię - ma być wygodnie i maskująco. Ulubione buty to trampki, jak widzę obcas to mnie telepie. Ale... znalazłam ładne buty na obcasie i na małej platformie (tak to się nazywa?) - grubsza podeszwa. W kolorze bordowym. I kosztują jedyne 99zł, więc jak coś to nie będzie szkoda mi w nich nie chodzić. 

Dodatkowo mam kryzys samotności i nie cieszy mnie nic.

  • Zabcia1978v2

    Zabcia1978v2

    1 października 2017, 20:50

    Popróbuj obcasów, a co ci szkodzi ,;) może odnajdziesz swój styl :)