Ogarnia mnie niechęć do wszystkiego... do świata, ludzi, samej siebie. Wały tłuszczy wylewają się z moich spodni ( tak nawiasem jedynych w które się jeszcze mieszczę) Czuję niechęć do swojego ogromnego, spasionego, tłustego cielska... A jakby tego było mało 70% powierzchni mojego ciała pokrywają rozstępy będące wynikiem ciąży, koszmar...bleee