Prawie pólmetek a ja juz jestem kompletnie znudzona vitalią, tj. dietą i fitnesem. Niestety nie moge sie pozbierac i kompletnie nie chce mi sie trzymac diety, a te cwiczenia wciaz strasznie mnie nudza. I najgorsze to nie wiem jak temu zaradzic. Oczywiscie chce trzymac diete, ale nie moge, po prostu nie moge Jakis wewnetrzny psotnik mowi mi, ze NIE. Wczoraj np. lezałam na kanapie i nawet sie nie spostrzeglam jak mi się przysnęło na ok. 20 minut. OK bylam zmeczona, ale to nie wszystko. Jak sie ocknelam poczulam taki glod, ze naprawde nie moglam sie opanowac Zezarlam bulke z maslem i szynka, a do tego 8 kostek czekolady gorzkiej
Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze ja wciaz mysle o jedzeniu - nawet jak juz cos zjem to juz mysle o nastepnym posilku ( co i ile ). Patrze co chwile na zegarek i licze ile mi zostalo do nastepnego posilku. Wiem, ze to jest okropne, ale nie moge nad tym zapanowac