"Czy wszyscy muszą być szczupli?"
Herzl jest kucharzem żyjącym w zwyczajnym mieście we współczesnym Izraelu. Wyróżnia się sporą nadwagą, a nawet otyłością - setkę na wadze przekroczył już dawno. Przez całe życie próbuje pozbyć się zbędnych kilogramów, żeby zadowolić innych. Nie pomaga mu w tym zrzędliwa mamusia, która, kierując się dobrymi intencjami, wpędza syna w niekończące się morze kompleksów. "Dieta" to słowo, które słyszy niemal bez przerwy. Zdesperowany, zapisuje się nawet do klubu dla puszystych, mając nadzieję, że w grupie będzie mu łatwiej schudnąć. Niestety, wciąż nie tylko nie chudnie, ale nadal tyje. Kiedy z powodu swojej wagi zostaje poniżony przez szefa, odchodzi z pracy i znajduje zatrudnienie w japońskiej restauracji. Pod wpływem pracujących tam Japończyków zaczyna interesować się sumo - jedynym sportem, w którym nadmierna masa ciała nie jest przeszkodą, lecz zaletą. Herzl po raz pierwszy w życiu czuje się doceniany i dumny. Postanawia więc zacząć trenować. Wciąga w swój pomysł trzech przyjaciół: złośliwego i porywczego Aharona, dociekliwego reportera Samiego oraz homoseksualistę Gidiego. Do ekipy dołącza też Zehava, krągła przyjacióła Herzla z klubu dla puszystych. Razem proszą kierownika restauracji, pana Kitano - niegdyś profesjonalnego sędziego sumo, by zdecydował się ich trenować.
Bezpretensjonalna, ale jednocześnie sympatyczna i ciepła komedia o tym, że nie warto poddawać się stereotypom, a szczęście w życiu nie zależy wcale od tego, ile kto waży.
Herzl jest kucharzem żyjącym w zwyczajnym mieście we współczesnym Izraelu. Wyróżnia się sporą nadwagą, a nawet otyłością - setkę na wadze przekroczył już dawno. Przez całe życie próbuje pozbyć się zbędnych kilogramów, żeby zadowolić innych. Nie pomaga mu w tym zrzędliwa mamusia, która, kierując się dobrymi intencjami, wpędza syna w niekończące się morze kompleksów. "Dieta" to słowo, które słyszy niemal bez przerwy. Zdesperowany, zapisuje się nawet do klubu dla puszystych, mając nadzieję, że w grupie będzie mu łatwiej schudnąć. Niestety, wciąż nie tylko nie chudnie, ale nadal tyje. Kiedy z powodu swojej wagi zostaje poniżony przez szefa, odchodzi z pracy i znajduje zatrudnienie w japońskiej restauracji. Pod wpływem pracujących tam Japończyków zaczyna interesować się sumo - jedynym sportem, w którym nadmierna masa ciała nie jest przeszkodą, lecz zaletą. Herzl po raz pierwszy w życiu czuje się doceniany i dumny. Postanawia więc zacząć trenować. Wciąga w swój pomysł trzech przyjaciół: złośliwego i porywczego Aharona, dociekliwego reportera Samiego oraz homoseksualistę Gidiego. Do ekipy dołącza też Zehava, krągła przyjacióła Herzla z klubu dla puszystych. Razem proszą kierownika restauracji, pana Kitano - niegdyś profesjonalnego sędziego sumo, by zdecydował się ich trenować.
Bezpretensjonalna, ale jednocześnie sympatyczna i ciepła komedia o tym, że nie warto poddawać się stereotypom, a szczęście w życiu nie zależy wcale od tego, ile kto waży.
Jestem bardzo dumna z osób, którym udało się schudnąć w czasie świat. Nie chcę się usprawiedliwiać ale nie miałam żadnego wpływu na dania jakie były serwowane w czasie świat. U mnie w domu, byli zaskoczeni, że aż tyle schudłam, mowią, że tak z 30 kg ze mnie zeszło. Mama oczywiście nie pochwaliła, nic nie powidziwiała, ale też nie była złośliwa.
vvictim
6 marca 2014, 09:51Oglądałam ten film kiedyś, gdy leciał w tv :) faktycznie super :) dobrze, że mi o nim przypomniałaś, bo nie mogłam znaleźć tytułu :) na pewno widać różnice :)
mona26r1
10 maja 2013, 11:14Dziękuję :)
groszek305
7 maja 2013, 15:50Dzięki wielkie :*
marii1955
3 maja 2013, 20:58Bardzo dziękuję za milutkie odwiedziny :) Serdecznie pozdrawiam :)))
Galijka
28 kwietnia 2013, 10:22Dieta u mnie całkiem dobrze, nie narzekam ;) Co do mamy to podobno powinno się cieszyć z drobnostek, w tym przypadku z braku złośliwości ;) I też zapytam jak obrona męża? :)
AniolekBarokowy
8 kwietnia 2013, 21:33Nie martw się tym, że nie pochwaliła, może po prostu trudno jej to przychodzi, taki charakter. Moja tez tak ma, ale jak nie była złośliwa, to znaczy, że widzi postępy. A jak mężowi poszła obrona?
sloneczkoko
6 kwietnia 2013, 09:28Najważniejsze,że otoczenie zauważa już zmiany w Twojej sylwetce.To kolejny plus i świetna motywacja.
TalkToMeWhisper
5 kwietnia 2013, 22:12Znam to ! Zawsze najtrudniej w domu, masa jedzenia, pokusa czai sie na kazdym kroku. Powodzenia w utracie kolejnych kg :))
marii1955
5 kwietnia 2013, 21:22Jasne , że "...szczęście w życiu nie zależy od tego , ile się waży " tylko jest jeden problem CZY TO AKCEPTUJEMY . Jeżeli akceptujemy - to jesteśmy radośni i szczęśliwi , a jak NIE - to niestety mamy DÓŁ i nie umiemy się z tym pogodzić . Marzymy o pięknej sylwetce i nasz humor "gaśnie" , stajemy się zakompleksieni i smutni , a w dodatku ukrywamy się w czterech ścianach (tak też nieraz bywa) . Świetne jest to , że domownicy zauważyli Twoją NOWĄ sylwetkę - budująca rzecz :) Serdecznie pozdrawiam :)))
pocahontazzz1985
5 kwietnia 2013, 20:13ogladałam ten film kilka miesiecy temu i bardzo mi sie podobał.
Enchantress
5 kwietnia 2013, 15:38Najwazniejsze to czuc sie dobrze we wlasnej skorze. Pozdrawiam serdecznie
Nocka23
5 kwietnia 2013, 14:44ach te mamy ... a szczęście nie zależy od wagi ale twojego samopoczucia już trochę tak , jak się dobrze czujesz z samą sobą to masz lepszy humor a jak jesteś ciągle w dołku to ciężko o powodzenie w sprawach codziennych :) miłego