No i koniec roku za pasem. Po weekendzie w domu jestem mocno przejedzona i tak jakby waga lekko w górę ale to jeszcze jutro sprawdzę. W górę czy nie w górę, na pewno nie w dół!!! a koniec roku to niesie ze sobą jednak pewną symbolikę i fajnie by było wejść w 2007 w wadze 65...
No to się rozmarzyłam...;)
P.S.
Przyszedł do mnie Mikołaj - czekoladowy!
raspberry
6 grudnia 2006, 21:21podziwiam, że tyle już schudłaś... gratuluje! :)
ilonka1403
6 grudnia 2006, 21:20wcale sie nie rozmarzyłaś...wszystko jest możliwe...tylko w to uwierz i daj z siebie wszystko :) pozdrawiam cieplutko :)*