Zmiana rytmu pracy, choroba, przerwa w ćwiczeniach - słowem chwila nieuwagi i +0,8 a do tego odczuwalne sflaczenie. Idę na siłkę.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (4)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 47649 |
Komentarzy: | 259 |
Założony: | 13 maja 2006 |
Ostatni wpis: | 31 stycznia 2016 |
kobieta, 41 lat, Warszawa
170 cm, 78.80 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Zmiana rytmu pracy, choroba, przerwa w ćwiczeniach - słowem chwila nieuwagi i +0,8 a do tego odczuwalne sflaczenie. Idę na siłkę.
Tydzień choroby w listopadzie i odpust na słodycze skutkuje + 1 kg. Obwody jednak nadal w dół. Po trzech miesiącach rozmiar mniej i to bez głodu.
W przyszłym tygodniu planuję trening kontrolny z trenerem i może coś pozmieniamy.
super:)) bardzo się cieszę, uskrzydliło mnie to do dzisiejszego treningu od 6:00:)
jednak nie trzymam diety w weekendy....
kto by się spodziewał...
muszę się jednak opanować, bo ostatnio dałam sobie za dużo dietetycznej dyspensy.
na wadze spadek:)) na treningi ciężej się wstaje bo ciemno i zimno, dzisiaj sobie przypomniałam jak smakuje czekolada. Mimo to się trzymam:)
Nie wierzyłam, jak ktoś mówił, że treningi mogą wejść w krew, ale ostatnio sama, z własnej nieprzymuszonej woli dodałam sobie jeden domowy trening z Ewą Chodakowską. Sama siebie zadziwiłam.
Tym sposobem wrzesień diety i uczciwych ćwiczeń kończę wynikiem -1,5. Kiepsko, ale przynajmniej w dobrą stronę.
Nic to, pilnuję diety i idę dalej!
Dziś dzień oficjalnego ważenia, nowego podejścia dzień 22. Rezultaty niezbyt zadowalające - w sumie - 1,5 kg. Za to czuję się wyraźnie smuklejsza :) obwody w udzie - 3cm, w talii - 1/-2, może liczby nie porywają ale po ciuchach czuję różnicę.
Do tego łatwiej mi się ruszać, prostuję się jak siedzę i nawet łatwiej mi oddychać.
Jednak wobec dysproporcji oczekiwań do wyników, na niekorzyść wyników, podjęłam interwencję u trenera. Pewnie skończy się to zmniejszeniem porcji.
Preparat białkowy z czasem jakby lepiej smakuje...
Zgodnie z zaleceniem trenera zakupiłam celem stosowania preparat białkowy. Smakuje jak popłuczyny garnka po masie krówkowej...coś pysznego...
Po wyjazdowym weekendzie w skali 100-procentowej, porażkę dietetyczną oceniam na 70%. Był i alkohol i krówki. Złe nawyki powracają zwłaszcza jak z góry nie zaplanuję, co będę jadła w danym dniu.
Na szczęście przez najbliższe dwa tygodnie imprez nie planuje się;)
Jest 20 dzień diety, a 8 według nowego podejścia. Trening poranny nie wypalił, zamiast tego szykuję się na wieczorny, a w zasadzie nocny. Korytka z jedzeniem przygotowane - nic tylko się trzymać:)
Spadek wagi odnotowany, ale wciąż walczę o powrót do poziomu sprzed pierwszego odchudzania. Oby udało się to we wrześniu.
Humor dopisuje:)