Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Aktualnie zajmuje się współcierpiętniczym głodowaniem wraz z moja lepszą częścią - ROBALEM. Stosowana dieta to ŻRYJ MNIEJ, Oraz zdroworozsądkowe krojenie każdej kalorii na 4 części by wyłuskać sedno kaloryczności i wysłać je do krainy wiecznego niebytu. Nie bedę się zbijał, żeby schudnąć - wyznaje zasadę, że jeśli tyłem 4 lata, to tyle samo czasu mam na schudnięcie. Wtedy będę mógł powiedziec, że jestem piękny i młody. Zapewne równie piekny, jak i młody ;]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49855
Komentarzy: 283
Założony: 23 maja 2006
Ostatni wpis: 19 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gadzinka

mężczyzna, 48 lat,

182 cm, 108.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 marca 2014 , Komentarze (6)

No więc (wiem, nie zaczyna się od więc). Więc... dziś dzień rozpustny. Pierwsza środa tego tygodnia. Dzwoni Robal, że ogrzewa piersi. Już miałem nadzieję, ale okazało sie, ze wyjęła je z zamrażalnika. I nie swoje, a kurczacze.

I mówi jakoś bez przekonania, ze będzie z tego tworzyć obiad.

To mówię Jej, kochanie, Ty fatalnie gotujesz! kupmy coś w makdonaldzie, tak dawno nie jadłem makdonalda, tak tak, zróbmy to, proszę proszę proszę.

Na to Robal mówi, że nie nie, nie będzie jadła makdonalda, bo właśnie wbiła się w spodnie z czasów, kiedy była młoda piękna i inteligentna i nie zamierza tego zaprzepaścić.

No mówię kochaaaanie, zooobacz, taka kanapka, takie fryteczki... a ta nic, niewzruszona...

Skusiła się dopiero, jak makflara obiecałem...

Oczywiście to wszystko w ramach świętowania sukcesu wejścia w stare spodnie oczywiście...

I teraz jeszcze mi sugeruje, żebym Ją namówił na dalszy ciąg rozpusty... coś wspominała o napojach procentowych...

A wiadomo, że to zło...

Więc niech sama przyniesie... jak Ewa Adamowi jabłko w raju...

Bo to zawsze kobiety są winne!

18 marca 2014 , Komentarze (6)

byl czas odpoczynku, szczescia, zdrowia pomyslnosci? Byl. A teraz czas diet i innych nadszedl. Placz i zgrzytanie zebami. 

Znaczy sie Robal z gnomem po 2 tygodniach wrocili do domu, aby zaprowadzic "lad i porzadek". Dobre sobie. Schudniete to przyjechalo od tesciowej, to chcialo odrobic straty. Caly moj zapas ciasteczek na czarna godzine zjadla i oznajmila, ze mamy diete.

Kochajaca zona, zjadla moje ciacha, zeby mnie nie kusily... 

W niedziele jak mielismy zaczac diete, zupelnym przypadkiem zaczela chorowac. To pewnie przez brak ciastek, ktory natychmiast nadrobila, znajdujac moje zapasy schowane na wypadek wojny...

Tak wiec, ja glodowac bede, a Ona nie moze, bo sie kuruje.

Dobrze, ze na jakas konferencje poszedlem, moze dadza jesc...

Albo ciasteczka, bo z glodu padne.

Z frontu walki z kilogramami - remis ;) czyli prawie wygrana

4 marca 2014 , Komentarze (3)

Tak. Pozbyłem się Robala na 2 tygodnie. Dostała auto, kurdupla i został Jej wskazany kierunek, w którym ma jechać.

W związku z tym, mam w domu wypoczynek.

Znaczy miałbym, jakbym nie odbierał telefonów z miałkiem ?aleee koochaaanie, nie ma wpisiiiika, sprawdziłam?

Super ? znaczy mam odsunąć pizze i napisać, że się wspaniale odchudzam i wspaniale wypoczywam? Niech będzie i tak.

 

Leże sobie na białym piaseczku (wanna, 175cm długości, szerokości wystarczającej), pluskam się w krystalicznie czystej wodzie (z olejkiem który mi luba zakupiła) opalam się w promieniach słońca (3 lampki nad lustrem).

Gdy mi się znudzi, pije drinki ze słomką (mleko, herbata, wieczorem l-karnityna).

Dookoła mnie biega napalona cizia (kot brytyjski, sztuk raz ? samica). Żyć nie umierać. Wieczorami leżę na wielkim łożu i patrzę w gwiazdy (tak, mam okno dachowe).

Rano biorę udział w zajęciach fakultatywnych ? na przykład dziś miałem wycieczkę do zakładu pracy.

Nie powiem, ciekawie spędzam czas. Po zakończonej wycieczce musiałem sprawdzić, czy działa opaska all-inclusive (znaczy udałem się do skleu w celu zapełnienia lodówki) i powróciłem do tej cizi?

Ogólnie nie jest zła, tylko strasznie owłosiona. No i dopomina się, żeby dawać jej jeść. Z innej strony ? to tak jak zona, więc wielkiej różnicy nie ma?

 

Tak więc ? spędzam czas wybitnie urlopowo, wypoczynkowo i dietetycznie?

Twój mąż / Wasz Pisacz

Ja.

28 lutego 2014 , Komentarze (3)

Przychodzę ja sobie do pracy, jak biały człowiek.
Chce sobie wejść do windy, gdy przychodzi ktoś, z kim chciałem porozmawiać i mówi, że idzie schodami... No to idę tymi schodami na 4 piętro... między 3 a 4 piętrem dopada mnie jakaś łania skacząca po schodach i mówi, że chciałaby coś od mojej skromnej i miłej osoby. No to idziemy na dół. zeszliśmy do pierwszego, kiedy przypomniało Jej się, że chciała mi TO pokazać na 2 piętrze. Pobiegłem świńskim truchtem na 2. Tam okazało się, że jednak pokazywać mi będzie na sali konferencyjnej na parterze... i znów piechotą...
Aaaaa!
To jakiś spisek.
Pokazała, zobaczyłem i już na 4 piętro pojechałem windą.
Spaliłem już dziś jakieś 982329321 kalorii...
a to dopiero 10:43...
Dobrze, że kawę dostałem z mleczkiem... i to już dziś druga.
Miłego dnia...

27 lutego 2014 , Skomentuj

No, z wanny człek wyszedł, pachnie oliwką pięknie, może zabrać się za oczernianie Robala.
W ramach diety która stosujemy:
wtorek: z prawieszwagierką robione były pączkooponki. Następngo dnia zostało kilka okruszków.
środa: kilka okruszków zez wczoraj. Na dodatek Robal chciał Mac'a. Dostał sushi w ramach diety, zapchał się i nie protestował. A przynajmniej mi smakowało
czwartek: tłusty czwartek.

Jutro waga przeżyje załamanie :)
Ale niech się waga za siebie zabierze i zacznie pokazywać mniejsze cyferki, bo jak nie, to zmienimy ją na inny model.

27 lutego 2014 , Komentarze (3)

Ha.
Ciezki dzien za mna. 
Leze w wannie i pachne :)
Mam na koncie 3 paczki oraz ze 4 kursy z parteru na 4 pietro i odwrotnie. To w ramach pokuty.
Dzis zrobilem robaloautu dobrze i Robal moze zabierac mikroba do babci...
Bede slomianym wdowcem 2 tygodnie! 
Normalnie chyba umre z glodu... Kto mi rano kawe zrobi. A wlasciwie mleko z kawa i dietetyczne sniadanie?
Pewnie sam bede musial i moze nie wyjsc tak dietetyczne :)

Na razie zaczynaja mi spodnie spadac.
Moze to dlatego, ze brzuch jest okragly?

23 lutego 2014 , Komentarze (1)

Człowiek wrócił po ciężkiej pracy, wieczorową porą, w niedzielę, wgryzł się w kanapkę z salami i ogórem, a tu Robal się awanturuje. Nie zrobiłeś wpisu! Ja tu czekam, czekam i nic!
Więc dodaję.
Po prostu robal chce się pochwalić, jakim fajnym żonem jest i basta.
Mianowicie zrobił mi wczoraj pokarmu na dzień cały, no poza II sniadaniem i obiadem, ale dostałem pozwolenie wydania pieniądza na to. Na serek na śniadanie i na kiełbase na obiad. jedną. Przez chwilę zobaczyłem wizję siebie zajadającego całą żywiecką czy krakowską suchą (liczy się sztuka nie?) ale bałem się, że mnie z tego potem rozliczy.
Więc pojechałem pracować w pocie czoła. W międzyczasie zakupiłem serek wiejski śniadaniowy i ogóra (o w diecie był grapefruit bodaj i jakoś mi nie pasował koncepcyjnie) oraz kiełbachę z komina i sałatkę. najadłem się po nos. 
Doszedłem do wniosku, że słowo obiad, jest od objadł... bo tak się objadłem :)
Wróciłem do uczciwej pracy, zameldowałem, że zjadłem i się objadłem, zobaczyłem, że Robal z potomkiem poleźli na spacer i pracowałem ciężko. A przynajmniej wytrwale.
Ja patrzę, a tu w drzwi wchodzi Robal, z potomkiem i i obiadkiem...
Taki kochany Robal, przyjechał 40km, zapewne żebym zapomniał, że wczoraj oszukała mnie na te 25 gram twarożku...
Wybaczyłem to wspaniałomyślnie... jednak fajny jestem...
A w termosiku był smaczny żurek, którego było tyle ile trzeba (a nie połowa wody zjedzona przez Robala jak dzień wcześniej...)
I żurkowałem sobie na podwieczorek...
I to by było na tyle - opisałem jakiego mam wspaniałego Robala, więc teraz powinienem mieć ze 2 dni spokoju...

22 lutego 2014 , Komentarze (1)

Heh,
Czego ja się dowiaduję.
Wieczór. Prawie noc. Umieram pod kołdrą z niedożywienia.
Wpadam w katatonię.
A Robal co? Informuje mnie z pełną radością, że wiesz co kochanie? Bo chyba dałam Ci tylko połowę zupy...
Ale to w sumie sie nie liczy, bo połowę porcji wody tylko dostałeś, reszta czyli ziemniaczki i kiełbaski było dużo...
NOSZ JASNY GWINT! Człowieka pozbawiają połowy obiadu. To nie woda! to połowa zupy! AAAaaaa! umieram.
I na dodatek - na 2 śniadanie serek wiejski. Zjadłem, śmierć zajrzała mi w oczy. Ale wytrzymałem dzielnie.
I co - okazuje się, że znów zostałem oszukany na serku... bo dostałem 150 gram, bo "przecież nie ma serków 225 gram"...
Ja Robala kiedyś chyba wezmę na ryby...
jako pokarm...

21 lutego 2014 , Skomentuj

Nosz jasny gwint.
Myślałem, że robalowi już po jednym dniu przejdzie dieta i zajmie się swoimi ciasteczkami, ale nieeeee, nieeeee, będziemy się odchudzać, będziemy chudzi... Jakby to kogokolwiek uszczęśliwiało. Przecież wiadomo, że chudym jest zimno a człowiekowi łatwiej patrzeć na świat przez pryzmat tabliczki czekolady...
W każdym razie - na śniadanie chleb z mikromięsem i sałatą.
Tu mi się udało, bo wciapałem pod sałatę duuużo czegoś tataropodobnego - więc była szansa, że z godzinę przeżyję...
Dostałem tez jabłko, ale chyba się w plecaczku zgubiło.
Drugie śniadanie musiałem sobie sam stworzyć... a i tak jadłem je jakoś późno...
Jadę sobie autem i myślę, że spać mi się chce. i zastanawiam się dlaczego... a tu okazuje się, ze godzinę temu minęła pora karmienia. To wiele wyjaśnia... Wpadałem w  hibernacje.
Dojechałem do domu, pobawiłem się mikrobem i dalej do pracy... wróciłem to dostałęm cycka. Niestety nie żywego, a wypchanego pomidorem. I to wyschniętym! I jeszcze pieczarki i makaron. No żyć się odechciewa... DObrze, że dużo, to człowiekowi się ręce przestały trząść.
Na kolację zostałem "wydymany" - bo tatuś ma synka umyjać, a jak umyjał to czas minął...
I kolacja... bułkers z dzemorem...
Ja się pytam - GDZIE JEST STEK!?!

20 lutego 2014 , Komentarze (1)

Podobno poprzednie dni to byłam wersja demo diety. Żeby człowiek się dobrze nastawił.
Dlatego tez od środy jak walnęło... i człowiek o suchym chlebie z twarogiem żyje... i jakimiś skrawkami ze śmietnika.
Robalowi w głowę walnęło i nie rozstaje się z wagą kuchenną. Czekam aż kiełki na sztuki liczyć będzie.
Ale indoktrynacja działa. Znalazłem dziś w pracy pudło 3kg ciasteczek...
Nawet sobie wziąłem w celu konsumpcji lubieżnej... ale przypomniało mi się. dieta, dieta dieta, jestes gruba świnią, nie żryj tego, jak ty wyglądasz...
no i pochodziłem sobie z ciasteczkiem...
I teraz leży przed monitorem i pachnie... wstrętne ciasteczko...