Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Choroba + katar +kaszel + trening = ja ;D


Hej! W niedzielę popołudniu poszłam do galerii i już wtedy mnie coś rozkładało ,ale myślałam ,że to tylko takie "o" ,więc się nie przejmowałam. W poniedziałek rano wstałam i czułam się tak jakbym poprzedniego dnia góry przenosiła. Oczy podbite ,nos zatkany ,ja cała mokra ,za oknem ponuro. Myślę sobie "kobieto weź się z garść".Po całym dniu w domciu wypiłam Theraflu ,zjadłam Rutinoscorbin i od razu lepiej się poczułam. Więc wzięłam się za trening ,nie ma wymówek ,jest TRENING! Po nim czułam się o niebo lepiej ,ach te endorfinki. I zaraz po kolacji poszłam lulu. We wtorek czułam się lepiej niż w poniedziałek ,również Theraflu ,Rutinoscorbin no i oczywiście TRENING! A dziś czuję się już duuużo lepiej (mogę powiedzieć tfutfutfu ,że po choróbsku) mam tam jakiś katarek ,ale co tam. No i oczywiście  i nieodwołalnie TRENING Insanity dzień 10 Plyometric Cardio Circuit. Od teraz zamiast Wasy wprowadzam chleb razowy. A co tam u Was? Jak dietka?  Jak widać absolutnie NIC nie jest w stanie przeszkodzić mi w codziennym treningu! Pozdrawiam Was!