Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 1. Czy aby na pewno?


No to tak naprawdę nie pierwszy dzień. Tych dni były setki, jeśli nie tysiące. Udało mi się zresztą zrzucić część wagi –jak by nie patrzeć, zaczynałam od jakichś 108 kg, chociaż to i tak nie mój rekord. 

Kilka lat temu waga trzycyfrowa po raz pierwszy w życiu sprawiła, że się rozpłakałam i postanowiłam coś z tym zrobić. W 3 miesiące schudłam 25 kg, ale wszystko oczywiście wróciło. Jadłam wtedy malutko, dużo ćwiczyłam i... w pewnym momencie przestałam. 

A teraz? Staram się jeść normalnie, ale mniej. Czasem chodzić, bo póki co inna aktywność fizyczna mnie zabija. Chwilowo zresztą nie pozostaje mi nic poza spacerami – jestem przeziębiona i nie chcę nadwyrężać organizmu. I tak ciągle kręci mi się w głowie. 

Jedzenia było dziś wyjątkowo mało, ale wcale nie dlatego, że tak chciałam. Śniadanie zjadłam późno, potem mnie wkurzyli w pracy, więc i apetyt odszedł. A później już czekałam z obiadem na chłopaka, więc nie było sensu nic jeść. Jakoś ten pierwszy dzień minął. Wypiłam mnóstwo herbaty z szałwii (nie cierpię), tymianku (uwielbiam) i jakieś 2l wody z imbirem i cytryną. Póki co gardło nadal drapie. 

Śniadanie: kanapki z serem, ogórkiem i wege wędliną

Obiad: kasza jaglana, wege cordon bleu i marchewka z groszkiem 

„Kolacja”: pączek 😜

Jutro powinno być już bardziej regularnie i bez pączków. 🌞

  • ognik1958

    ognik1958

    12 maja 2022, 20:17

    trza wierzyć ze na pewno i..na zawsze i ze mozna...kawałek po kawałku i to codziennie zgodnie z planem i podsumowaniem dnia tygodnia i bedzie oki ..powidzenia Tomek👍

    • R@swell

      R@swell

      13 maja 2022, 07:59

      Bardzo dziękuję za wsparcie, również uważam, że to kwestia czasu i odrobiny dyscypliny. 😊 Pozdrawiam!