No cóż. Życie bywa "okrutne".
W lipcu wyjechałam do Bułgarii. Wspaniała pogoda, opalenizna; ubyło mi 2 kg. Żyć nie umierać! Cieszyłam się i to bardzo. Najwięcej z tego, że nie potrzebowałam pocieszycielki "słodkości".
Cóż z tego. Teraz ważę 2 kg więcej niż przed wyjazdem! Tylko kilka razy sobie pofolgowałam do woli (grill, słodycze, które uwielbiam momentami) i efekt jak wyżej opisałam.
Zatem nie pozostaje mi nic innego jak zacząć swoją wędrówkę z gubieniem kilogramów OD NOWA. Niestety!
W tamtym roku o tej porze miałam minus 20 kg ...i stało się!!!
ZACZYNAM OD NOWA!!!
Dzisiaj wyjeżdżam na kilka dni do Słowacji - będę tuż, tuż obok granicy z Polską. Może to będzie ta dobra pora na powrót "ujarzmiania smoka"?
Jak nie, to na bank zacznę od następnego tygodnia.
A od września - nie ma zmiłuj: dieta na całego i ćwiczenia (które zarzuciałam dawno temu).
Trzymajcie za mnie kciuki!
Pozdrawiam wszystkie moje "dobre duszyczki", które pomagają mi trwać w tych moich złych dniach.
Trzymajcie kciuki
bezkonserwantow
21 września 2008, 23:57<img src="http://img71.imageshack.us/img71/7206/224bn4.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/>
aniulciab
12 września 2008, 12:42dziękujemy ślicznie za miłe słowa :) ściskamy mocno :)