Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ten trudny dzień


"Słabości, twe imię kobieta!" - William Shakespeare

"Wiem, że jak każda ko­bieta, mam więcej siły niż na to wygląda." - Eva Perón (Evita)

Dzisiejszy dzień zaczął się paskudnie - dostałam okres. Miałam ochotę kopnąć pierwszą spotkaną osobę, a jednocześnie czułam się pozbawiona siły do jakiegokolwiek działania... Przez jeden dzień w miesiącu nienawidzę mężczyzn za to, że nie są poddawani takim męczarniom... Pocieszeniem było to, że taki antyspołeczny nastrój trwa u mnie tylko jeden dzień. Wzięłam się w garść i postanowiłam pójść za przykładem jak_nie_dzis_to_kiedy i na poprawę humoru poszłam do fryzjerki. W dużym stopniu zadziałało, ale jak wracałam do domu, to okazało się, że winda nie działa. Wtedy przypomniałam sobie o postanowieniu tygodniowym - schody zamiast windy. Jakimś cudem szóste piętro nagle wydaje się znajdować dużo wyżej niż wczoraj... ;)

Po południu czas zaczął płynąć ze zdwojoną prędkością i ledwo wyrobiłam się z ugotowaniem i zjedzeniem wszystkich posiłków, które były zaplanowane. Przynajmniej miałam dzisiaj czekoladę w planie do drugiego śniadania. Co prawda tylko sześć gramów, ale starta dała wrażenie dużo większej ilości. Dzięki temu nie musiałam cierpieć z powodu powstrzymywania się od zachcianki.

Zapomniałam wczoraj napisać, że po uzgodnieniu z dietetyczką zaczęłam stosować suszony sok z młodego zielonego jęczmienia. Teraz trzy razy dziennie przed posiłkami wypijam szklankę wody z rozpuszczoną łyżeczką tego proszku. Wyczytałam, ze jest to bomba witaminowa i zawiera mnóstwo antyoksydantów. Poza tym ma bardzo ciekawy smak :p

 Mimo ogólnej niechęci do robienia dzisiaj czegokolwiek, wykonałam zaplanowany trening. Tu muszę się pochwalić, że w trakcie rozgrzewki przebiegłam całe osiem minut bez żadnej przerwy, czy zwolnienia tępa! Pierwszy sukces treningowy. Dodatkowo naładowałam się energią i mam wrażenie, że wróciłam do mojej normalnej kondycji psychofizycznej... Może dopiero wieczorem, ale udało mi się pokonać zły nastrój.

Do jutra. Pozdrawiam!

  • Sadpotato

    Sadpotato

    15 września 2015, 22:03

    Świetnie, tak trzymać- nie ma co poddawać się słabością. Zaciskamy zęby i napierniczamy trening :D

    • Saraquiel

      Saraquiel

      15 września 2015, 23:48

      Po takim komentarzu od mężczyzny, dotyczącego tej konkretnej słabości, ciśnie mi się coś sarkastycznego na usta. ;P Jednak wiem, ze sarkazm to najniższa forma humoru, więc tylko podziękuję za wsparcie :D

  • doloress1988

    doloress1988

    14 września 2015, 23:49

    Gratuluję pokonania złego nastroju :) niby wszystko na NIE ale czytając ten wpis wydaje się że zrobiłaś wszystko z wielką chęcią :) pozdrawiam :)

    • Saraquiel

      Saraquiel

      15 września 2015, 00:51

      Komentarz został usunięty

    • Saraquiel

      Saraquiel

      15 września 2015, 00:52

      Chęci niestety pojawiały się dopiero po fakcie w formie głosiku w głowie mówiącego "I widzisz, po co było tyle narzekać?" :P Na szczęście pozostała satysfakcja z wykonanego planu :)