Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
znowu kryzys :/


Coś od weekendu począwszy się popsuło.. nie ćwiczę i nie jem odpowiednio, nawet nie piję tyle ile powinnam. Ciągle coś trzeba załatwiać, nie ma mnie w domu i jem w sumie cokolwiek. Oczywiście fast foody omijam, ale wpadają parówki, jogurty owocowe i słodkie bułki :/ Przez to wszystko (złe żywienie) znowu zaczynam mieć ciągoty do czekolady ehh.... niby mam momenty, że chcę wskoczyć znowu na dobre tory, ale potem znowu coś się dzieje i wpada to co nie powinno. Dodatkowo nie mam ostatnio kulinarnych pomysłów, co mnie dobija. Dziś na śniadanie była kanapka z chleba orkiszowego z salami, pół serka granulowanego, kilka pomidorków koktajlowych i rzodkiewek a do tego odrobina jogurtu naturalnego z łyżeczką płatków owsianych i garstką borówek amerykańskich.... nie powiem... śniadanie sycące było :D:D Tak czy siak potem naszło mnie na sprzątanie mieszkania i w trakcie zgłodniałam, więc na drugie śniadanie wpadła bułka słodka (taka zwykła bez nadzienia) posmarowana masłem. Na obiad zrobiłam smażonego pstrąga z ryżem i sałatką z mixu sałat, pomidorów i marchewki. Później piekłam dla dzieci muffinki kakaowe z kawałkami czekolady orzechowej (pozbywałam się resztek :P ), więc zjadłam jedną na podwieczorek. Na kolacje zjadłam dwie połówki jajka faszerowanego i kanapkę orkiszową i salami i sałatą lodową (złożona na pół, więc dwie kromki poszły). Od razu po kolacji naszło mnie na słodkie, a na stole leżały rozrzucone przez dzieci 3 kostki czekolady białej ehh... i nie mogłam się powstrzymać :/  Mam wrażenie, że to przez źle skomponowane posiłki, bo jak jem w sposób bardziej przemyślany, to nie ciągnie mnie do słodkości...mogą leżeć na stole obok mnie a mnie to nie rusza. Nie wiem jak jutrzejszy dzień będzie wyglądał, ale został mi spory kawałek pstrąga i myślę, żeby dodać go do sałatki na drugie śniadanie. Z ćwiczeniami też nie wiem jak będzie, bo niby czuje, że powinnam a z drugiej strony myślę, że lepiej by było jakbym dokończyła porządki w mieszkaniu póki mam "fazę" na sprzątanie :D 

Aaa.... właśnie mi się przypomniało, że jeszcze jadłam dziś loda o smaku mango ;)

Będzie co ma być...nie wiem tylko jak mogłam chociaż przez chwilę się łudzić, że uda mi się coś zrzucić do wakacji :/