Nie było mnie troszkę, ale nie ma się czym chwalić zawaliłam dietę, nie wiem co się ze mną dzieje, jak mam wolny weekend to zamiast sobie dietetycznie pogotować to ja jem jak odkurzacz. Może to była wina okresu ale nie ma co się usprawiedliwiać. Czekam już na swoją kuchnię obiecuję sobie, że wtedy będę gotowała dla nas tylko dietetyczne i zdrowe potrawy, bo mąż też chciałby schudnąć nawet nakrzyczał na mnie, że ja go nie motywuję, no więc zacznę go motywować. Do mojej nowej kuchni jeszcze 2-3 tygodnie jakoś muszę się spiąć w sobie. Na tygodniu się trzymam diety, daję radę najgorsze są weekendy. Walka z samym sobą jest mega trudna, zwłaszcza gdy lubi się jeść, kocha się gotować i dobrze się gotuje. Myślę, że moja walka będzie trwała megaaaaaa dłuuuugoooo, ale nie poddam się tak łatwo, upadam to i wstać muszę, otrzepać się i iść dalej.
W weekend odpoczęliśmy na maksa tego potrzebowałam, zregenerowałam siły do działania. Dziś muszę wyprasować meeegaśną stertę prania po pracy a jutro mam zebranie więc pewnie późno wrócę z pracy i nic już nie zrobię dlatego dziś zaraz po powrocie będę goniła z robotą. Resztę liści trzeba zgrabić, resztę kwiatów poprzykrywać no i prasowanie.
Wiecie co już się nie mogę doczekać tej kuchni cały sprzęt AGD stoi w salonie i mnie dzień w dzień wnerwia już jego widok, wstyd kogoś zaprosić na kawę między piekarnikiem, okapem a mikrofalą. Już bym chciała mieć ten remont z głowy zostanie nam dokupić stół i krzesła i zrobić szybę nad szafkami, nie chcieliśmy płytek, podobają nam się szyby tylko musimy wybrać jakiś wzór, który za szybko się nie znudzi. Trzeba będzie też odłożyć kasę na tą szybę, pan który będzie nam tą szybę montował powiedział, że nie ma co się spieszyć, że dobrze jest obciążyć już szafki żeby sobie powisiały jakiś czas, "ułożyły się" i wtedy można montować szybę. I bardzo dobrze, że tak powiedział bo byśmy poszli z torbami :) ale kuchnie będę miała przepiękną, mężowi też się podoba zresztą połowę rzeczy on wybrał albo zaproponował, kuchnia to takie serce domu i ja czekam na to nasze serce z ogromną niecierpliwością, dziwne bo nawet na swój ślub tak nie czekałam :)
Wracając do diety i odchudzania potrzebuję mega kopa w tyłencję, nawet nie wiecie jak mi trudno, ja chyba uzależniona od jedzenia jestem im bardziej się staram tym mniej mi wychodzi. Kiedyś schudłam 23 kg gotowałam tacie i sobie nie ruszało mnie w ogóle jedzenie dla taty, słodycze mogły leżeć obok nie wzruszały mnie wcale, a teraz nie mogę się pohamować. Nie wiem czy wtedy byłam młodsza, czy mocniejszą motywację miałam, nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, ale naprawdę jest mi bardzo ciężko. Ehh jakoś muszę sobie z tym poradzić, a póki co wracam do pracy i miłego dnia życzę wszystkim :)
megan292
4 listopada 2014, 09:16Odchudzanie trzeba zacząć od porządków w swojej głowie. Bez zmiany nastawienia do jedzenia, ciężko o dobre efekty.
Testerka2014
4 listopada 2014, 08:38Dla mnie weekendy to zmora i masakra. Bo ja lubię coś sobie gryźć jak czytam czy oglądam i włączają mi się głupie zachcianki ;/ Trzymaj się dzielnie :)