Przepraszam kochane, że nic nie pisałam przez kilka dnil, ale nie miałam zbytnio czasu. Wracam już do was. Słuchajcie od początku tygodnia ubyło mnie ponad 3kilo. Cieszę się z tego bardzo mocno. Czuję się tak jakby ktoś unosił mnie 300 metrów nad ziemią. Jestem taka szczęśliwa, zadowolona. Każdego dnia coraz bardziej. Może to głupie, ale dla mnie każdy dekagram to powód do dumy i radości. Mam nadzieję, że z tygodnia na tydzień ta dumą i radość będzie się zwiększała wraz z ubywajacymi kilogramami. Wczoraj wyciągnęła mój rower, żeby go odświeżyć. Tata zrobił mu mały przegląd i już mogę na nim śmigać. Dziś niestety idę na 14 do pracy, więc pewnie dopiero jutro się nim przejade. Od dłuższego czasu mam ochotę na bardzo długa przejażdżkę. Na pewno pochwalę się wam ile kilometrów zrobiłam. Ja uciekam bo muszę ugotować obiad i zrobić kolacje do pracy. Buziaki papa :*
aska1277
6 kwietnia 2019, 20:56Gratuluję spadku:) ja już zapomniałam co to długa przejażdżka rowerowa....a z miłą chęcią sama bym sobie gdzieś pojechała....
Wiosna122
6 kwietnia 2019, 19:28kazdh sukces nawet maly to wielka radosc, tak trzymaj!
PannaNiecierpliwa
6 kwietnia 2019, 10:04Bardzo ładny początek :)