Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ważenie nr 2


waga: 64,7 

+ 0,1 kg od ostatniego ważenia

- 1,3 kg od początku

Jestem przed okresem, to pierwsza sprawa, a druga, to że w zeszłym tygodniu z niewiadomych przyczyn schudłam od razu za 2 tygodnie (chyba za dużo jak na 1 tydzień). Chociaż jadłam wszystko jak trzeba, być może właśnie w związku z tym nadmiernym schudnięciem, w zeszły czwartek i piątek miałam kryzys i zjadłam de volaille z serem w panierce, a potem przyjechał tata i jedliśmy w wietnamskiej knajpie (lol, w ogóle nie wierzę, że mój tata je takie rzeczy, ja też pierwszy raz w życiu zjadłam sajgonki). No ale od tamtej końcówki tygodnia (po której przytyłam do 65,6 oczywiście) już nie mam ochoty na jakieś rzeczy powyżej wyznaczonej kaloryczności albo o kaloryczności trudnej do oszacowania. A oto pomiary. Zapomniałam się zmierzyć tydzień temu, więc porównuję tylko z tymi wymiarami z początku.

biust: 100 cm (0 cm)

talia: 78,5 cm (-1 cm)

brzuszek: 89 cm (-3 cm)

biodra: 105,5 cm (-1,5 cm... i tak nie wiem, jak mi się czasem mierzą te biodra lol)

udo: 64,5 cm (-0,5 cm)

łydka: 39,5 cm (0 cm)

Z reguły dopiero w trzecim tygodniu odchudzania widzę gołym okiem jakieś rezultaty na swoim ciele. Przede wszystkim dlatego, że jak robię plan treningowy, to na początku są proste ćwiczenia i one tak nie spalają / nie modelują. No ale dzisiaj już miałam bardzo konkretne 40 minut treningu, właśnie wzięłam prysznic bo lały się ze mnie hektolitry wody (uff). W planie jestem po 12 treningach, jutro dzień przerwy, 40 jeszcze przede mną. Powinnam pamiętać o dodawaniu wpisów codziennie, wtedy się jednak bardziej tym żyje... Tak więc zaczynam od jutra trzeci tydzień, pewnie za jakieś 3-5 dni zacznie się okres a potem powinnam zobaczyć efekt pracy.