Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Aerobik


Zgodnie z moimi nowymi planami treningowymi wczoraj miał być aerobik z ruchami opartymi o techniki sportów walki. Mam jedną płytkę z kilkoma 15 min. zestawami.

 

Plusem takich ćwiczeń aerobowych jest to, że dvd nie poczeka, aż łaskawie skończę dane ćwiczenie i nie zwolni, kiedy nie będę wyrabiał. Czasami czegoś takiego potrzeba by sobie za bardzo nie pobłażać – to miało być na rozgrzewkę. Zanim zacząłem ćwiczyć postanowiłem dobrać sobie odpowiedni zestaw. Na płycie są 4 zestawy o rosnącym stopniu intensywności.

 

Usiadłem więc w fotelu i zaczynam oglądać pierwszy poziom. Nie wytrzymałem – w końcu zacząłem się śmiać w głos. To co te panie na tym filmie wyprawiały przyprawiało mnie o olbrzymią wesołość i niemal łzy w oczach. Rozumie, że nie chodzi tu o skuteczność tylko o ruch, ale bez przesady. Takiego kaleczenia technik dawno nie widziałem. Musiałem wyłączyć. Jak można ludziom wciskać takie kity.

 

Ochłonąłem trochę i włączyłem drugi poziom. Technicznie nie było lepiej, ale już wiedziałem na co się nastawić. W pewnym momencie jednak też mnie to przerosło. Nie mogłem patrzeć na takie kaleczenie technik. Masakra.

 

Jak ruszę ze swoją sekcją dla kobiet to na rozgrzewkę też będę robił taki aerobik w oparciu o techniki sztuk walki, ale stanowczo bardziej przyłożę się do przynajmniej podstawowej poprawności technicznej. Naprawdę przerosło mnie to – drugi poziom też wyłączyłem

 

Wiecie co potem zrobiłem?

 

Ano zrobiłem miejsce w pokoju, włączyłem 2 poziom i zacząłem ćwiczyć. Dlaczego? Ponieważ plusy jakie dają ćwiczenia na płycie, a które opisałem wyżej są wystarczająco duże, poza tym nikt mi nie broni wykonywania tych samych ruchów, ale poprawnie technicznie (podejrzewam, że da to lepsze efekty aerobowe niż to udawanie które demonstrują panie).

 

15 min. szybko minęło i przyznam szczerze, pot ze mnie płynął strumieniami. Jest to zapewne zasługa ćwiczeń, ale i też mojej specyfiki. Ci co mnie znają od tej strony wiedzą, że na początku wysiłku spływam potem by potem już się pocić normalnie albo nawet trochę mniej.

 

Potem zafundowałem sobie jeszcze trening siłowy, a na końcu pomęczyłem Olę z rzutami. Na ostatnim treningu w Oświęcimiu dorzucono mi parę rzeczy do nauczenia się i zmodyfikowano kilka rzeczy których już się uczyłem. Trzeba to opanować zanim znów się zjawię w Oświęcimiu.