Macie rację, nie ma co się załamywać. 300 kcal to nie tragedia, w końcu nie przekroczyłam nawet 1500. Trzeba ruszyć tyłek, a nie żalić się i nic nie robić.
W związku z tym mam zapał do pracy. Od poniedziałku chyba pójdę na tygodniowe warsztaty tańca współczesnego. Warto odświeżyć starą miłość :) Boję się tylko, że źle zrobiłam zapisując się do grupy średnio zaawansowanej. Długo nie miałam styczności z tańcem. Liczę jednak na duży wycisk i na to, że dam sobie radę ;-)
Zaraz zmykam do ćwiczeń, dziś dietkowo nie było zbyt dobrze, ale nie będę o tym myśleć. Warto iść do przodu. Dziękuję Wam za pomysły na ruszenie wagi i ogólnie za wsparcie. Wczorajszy dzień był dla mnie wyjątkowo trudny.
Teraz czekam na okres i już chcę, żeby się skończyć ;p
Dziś szaleję z moim M. Dzisiejszą noc i jutrzejszy dzień spędzimy razem nad jeziorkiem, w końcu trochę czasu żeby chociaż sobie porozmawiać ;-)
Trzymajcie się i nie poddawajcie!
marzena88
11 lipca 2010, 08:39Znaczy sie sesja pomogła :P
kllamka
10 lipca 2010, 19:47i jestem szczęśliwa ze doszłąś do takich wniosków ;) to ja mada2205