Pozbierałam się trochę. Naprawdę musiałam odpocząć od tej presji którą na sobie czułam. Teraz zrobię wszystko na spokojnie, nie odliczając, tylko się starając ;) Od jutra będę liczyła dzień pierwszy, ale dziś podam planowany jadłospis, bo jutro dopiero 0 19 30 wyląduję w domu, po szkole i treningu, będę musiała się uczyć więc nie będę w stanie myśleć o tym, żeby zrobić wpis ;p
Jadłospis na dzień 1 :
7.00 musli Fitella z mlekiem- 300kcal
10.30- bułka z serem i pomidorem -270 kcal, woda
13.30- bułka z serem i pomidorem - 270 kcal, woda
15.30- zupa mleczna ( w barze mlecznym ;p ) - 300 kcal (? )
16.30-18.00 pól litra wody, jabłko (60 kcal)
19.30- jogurt - do 200 kcal
( suma: około 1400 )
Aktywność: 500 brzuszków, 1,5h tańczenia jazzu
Jak planowałam, zaczęłam treningi jazzu. Jest świetnie, naprawdę. Trzeba się starać, ale te treningi to czas kiedy mogę się od wszystkiego oderwać, nie myśleć o szkole, kłopotach, przyszłości. Cieszyć się tym, że jestem kim jestem i że mogę to robić ;-)
Niefortunnie fakultety z biologii wpasowały się we wtorki, kończą się o 16:15, a ja o 16:30 zaczynam trening... będę się musiała postarać, żeby profesor nie miała nic przeciwko temu, że będę wychodziła o 16.05, bo o 16.13 mam jedyny pasujący tramwaj ;p
Nie jest to sprzyjająca sytuacja, bo moja nauczycielka jest hm.... WYJĄTKOWĄ osobą, budzi u wszystkich równy szacunek jak i grozę ;p No cóż, dam radę :) Mają nam jeszcze dołożyć dwie nieformalne, ale obowiązkowe godziny matematyki, ekstra. Po prostu uwielbiam matematykę ;p Bleee.
Trzymajcie się!
Djabeuu
9 września 2010, 20:30a no uwielbiam flipsy! tyle, że ja też nie mam ich obok, jeżdżę po nie rowerem :D
Hachiko
8 września 2010, 21:59sama nie wiem jak to zrobic,,ja recepty nie mam :) po postu trzymam sie diety. raz zjem wiecej raz mniej ale zawsze to co powinnam. Ale na pewno nie jest u Ciebie tak źle z jedzeniem :) a tanczenie jazzu? hmmm...to musi byc specyficzny (w pozytywnym znaczeniu) taniec :) fajnie, że znalazlas na to czas i chęci... pozdrawiam!