Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[Zdjęcie] + skąd nie czerpać motywacji?


Zdjęcie moje, dla ścisłości. Zdjęcie uwieczniające szczęście po zjedzeniu kaszy jęczmiennej z mlekiem migdałowym, cynamonem, erytrolem i truskawkami. Z wczorajszym ładowaniem mi coś nie poszło, bo tak się opchałam jabłkami przed treningiem, że kolejne dwa posiłki nie doczekały się na swoją kolej, ale dzisiaj już wszystko zjedzone po bożemu, satysfakcja z prostoty, smaku i wartości odżywczych skumulowanych w kaszy i owockach ciągle się utrzymuje. 

Ale pogadać chciałam jeszcze trochę o szukaniu motywacji. O szukaniu jej wśród porównawczych zdjęć okraszonych tekstami z następującym przesłaniem: 

- zobacz, jak dużo osiągnęłam;

- moje życie zmieniło się, odkąd mam kratę na brzuchu;

- żeby tak wyglądać, trzeba zapierdzierdzielać, każdy dzień to walka z samym sobą;

- styrałam się na treningu, nie mogę chodzić ale jestem szczęśliwa;

- mogłam wybrać normalne życie, wybrałam sport.

I tak dalej. Podsumowując, mam na myśli wszystkie te motywacyjne profile w mediach społecznościowych, konta na instagramie zapełnione zdjęciami z treningów i wysyp trenerów z przypadku. Nie dajmy się zwariować. Im dłużej obserwuję tę nową modę, tym bardziej wydaje mi się, że zatracamy sens wychodzenia z otyłości/nadwagi. Że bycie w formie iście sportowej (a sport zawodowy prawie nigdy nie równa się zdrowiu) jest ważniejsze od wyleczenia się z tej paskudnej cywilizacyjnej choroby, jaką jest egzystencja z nadmiarem tłuszczu, który zaburza pracę naszego organizmu, psuje szyki hormonom i utrudnia codzienne czynności nam, a w przyszłości naszym bliskim, którzy będą musieli się nami zajmować, kiedy zachorujemy na coś spowodowanego otyłością i niezdrowym stylem życia. 

Dziś albo jesteś grubasem wsuwającym hot-doga za hot-dogiem, albo jesteś sportowym świrem dodającym odżywkę białkową i jagody goji do każdego posiłku. Albo masz gdzieś, co w siebie wrzucasz i traktujesz jedzenie jako odpowiedź na życiowe problemy, albo twoim podstawowym życiowym problemem jest to, co i jak jeść i jak do tego ćwiczyć i wypiąć dupsko do zdjęcia. 

A ja chciałabym przypomnieć, że zrzucanie kilogramów to część normalnego życia. Że w trakcie odchudzania nie zamieniamy się w zombie. Że schudnięcie 30 kilo nie oznacza, że od razu musimy myśleć o zawodach kulturystycznych jako kolejnym celu (a nawet nie możemy, nie wiem, jak silną trzeba mieć głowę, żeby wyjść bez szwanku z takiego roller coastera, na którym najpierw się chudnie kilkadziesiąt kilo, potem przechodzi przez mordercze przygotowania do zawodów, a potem wraca do normalności, co odbywa się szybko i drastycznie zwłaszcza u kobiet, i to w momencie, kiedy nasza psychika być może jeszcze jest na etapie z przed całego tego procesu, który czasem trwa jakiś marny rok albo i jeszcze mniej).

Dobra, cholera, powiem wprost, bo mam wrażenie, że gdzieś już to pisałam, ale dzisiaj znowu na siłowni spotkałam dziewczynę, o której wiem, że boryka i borykała się z wieloma problemami związanymi z odżywianiem, zdrowiem, sylwetką. A potem weszłam na jej konto na Instagramie i przeczytałam, że jest szczęśliwa, żyje w zgodzie ze sobą i zaprasza na treningi personalne i układanie diet. 

Uważam, że dążenie kobiet do poziomu tłuszczu poniżej 15% i próby utrzymania tego przez dłuższy czas to głupota, że chwalenie się tym jak życiowym osiągnięciem ma tyle samo sensu, co chwalenie się wkładaniem ręki do klatki lwa i cieszenie się, że jej nam jeszcze nie upierdzielił, że obnoszenie się z tym jakby się wynalazło proch wprowadza zamęt i psuje świat zarówno sportów sylwetkowych, jak i ludzi ćwiczących rekreacyjnie, jak i leczących się z otyłości. Podsumowując: zaorać hasztag #fitgirl na Instagramie. I nie zapominać mi, moje drogie panie i drodzy panowie, że nie każdy kto zaczyna dbać o sylwetkę, musi robić to kosztem dotychczasowego życia!

  • Mileczna

    Mileczna

    28 czerwca 2017, 10:12

    właśnie chyba Ty jestes przykładem tego ,że normalne zycie to tez sport :))))

  • iw-nowa

    iw-nowa

    26 czerwca 2017, 16:28

    Zdjęcie pokazuje bardzo zadowoloną z siebie dziewczynę. A tekst - bardzo dobre podejście do życia. Nie każdy musi być bodybuildnerem, ale może dla niektórych taka konsekwencja i pilnowanie się już do końca to jedyny sposób, żeby z powrotem nie wpaść w problemy odżywiania. Przyznam jednak, że na mnie tego typu motywacje z obcą chudą, o sorry, umięśnioną dziewczyną z wypiętym dupskiem nie działają. Albo działają - tak, że zaraz zmykam. :) Bo to nie mój cel. Mój cel to zdrowie, życie na spokojnie i z przyjemnością, zadowolenie z siebie, w tym ze swojego wyglądu. I niekoniecznie aż tak niski poziom tłuszczu. Chyba, że kiedyś postanowię pakować i robić to zawodowo, czego nadal nie wykluczam :))), póki co dobrze mi z tym celem, żeby wyglądać jak ja pół roku temu. :) pozdrowienia

  • NotPerfectMe

    NotPerfectMe

    25 czerwca 2017, 12:43

    Jeden z najmądrzejszych wpisów, jakie przeczytalam na vitalii ever. Jesteś super: i mądra i ładna. Brawo!

  • grubaBeti2016

    grubaBeti2016

    25 czerwca 2017, 12:14

    Idealnie podsumowane:)

  • flos1977

    flos1977

    25 czerwca 2017, 09:04

    dobrze napisane :) zgadzam sie 100%

  • noname26

    noname26

    25 czerwca 2017, 00:54

    Jesteś mądrą, piękną kobiętą. Jestem na początku mojej drogi, ale mam nadzieję, że kiedyś będę tak wyglądała....

  • polihymnia

    polihymnia

    25 czerwca 2017, 00:00

    bardzo mądry tekst! też mnie wkurza ta cała fit-moda :/ jestem zdrowa, jestem szczupła a czuję się ciągle " nie dość..."! I myślę że te laski z Insta też się tak czują a ten wypięty tyłek i pewność siebie to poza. Tak jak zawsze dziwi mnie, że one nie miewają gorszych dni. Tak jakby krata na brzuchu była receptą na wszystkie nieszczęścia a białko najlepszym narkotykiem ;)

  • VITALIJKA1986

    VITALIJKA1986

    24 czerwca 2017, 21:52

    Sliczna i mega zgrabna jestes!

  • dola123

    dola123

    24 czerwca 2017, 21:09

    Piękny uśmiech i sylwetka. W pełni się z Tobą zgadzam, również dostrzegam dookoła siebie mniej znane w sieci szczęśliwe, fit osoby, a w realu sfrustrowane, borykające się z zaburzeniami czy depresjami. Świat schodzi w złą stronę, ale najważniejsze abyśmy my się nie zatracaly :D Trzymaj się! :)

  • pani_slowik

    pani_slowik

    24 czerwca 2017, 21:06

    ale wiesz co? ludzie sobie sami sobie to robią i chyba im pasuje takie życie... po prostu to jest takie totalne ściemnianie i załamanie rzeczywistości, bo już wiele razy różni youtuberzy robili porównania w stylu "instagram vs. rzeczywistość" i tak jest, że udajemy, że wszystko jest ok: "och! jak się super bawimy przykładowo tu i tu", a tak naprawdę naszą jedyną rozrywką czy wysiłkiem fizycznym w przypadku hasztagu #fitgirl jest siedzenie na telefonie i czekaniem aż kolega/ koleżanka obok polubi opublikowany przed chwilą post. ludzie tracą poczucie rzeczywistości i zamiast rozmawiać z sobą to rozmawiają z siecią.. to trochę jak gra w simsy, robimy się takimi jakimi byśmy chcieli być! społeczeństwo traci w życiu to co najważniejsze, i to co ma na wyciągnięcie ręki... i wracając do tematu to ludzie przykładowo oglądając zaprezentowany model zachowania na YT śmieją się z tego i dają like'a mówiąc "tak jest z tym IG!"", ale za grosz nie ma tam poczucia czy sprzymierzenia aby temu zaprzestać - klapki na oczach max! przykre jest to, że młodzi ludzie (i juz nie tylko młodzi..) skupiają się na fajności, trendzie i ilości lajków, zamiast na tym co jest serio w życiu ważne. i uważam, że temat, który tu poruszasz to nie tylko sfera tego zas*anego FIT, tylko ma to swoje odniesienie na praktycznie każdej płaszczyźnie social mediów... cholera.. chyba się większość z nas już w tym wszystkim się pogubiła stapiając w jedną całość wartości pierwszorzędne z resztą czegoś, co powinno być jedynie urozmaiceniem życia, a nie odgrywać kluczową rolę w stosunkach międzyludzkich lub raczej ich braku. cieszę się, że o tym tu napisałaś i mam nadzieję, że ja i Ty to nie jedyne osoby, które myślą w ten sposób :) fajnie by było gdyby ludzie zaczęli naprawdę żyć, a nie kreować swoje życie jako bajkę, która jest kłamstwem i wytworem wyobraźni dopasowaną do obecnych standardów. szkoda, że jesteśmy zbyt małymi "pionkami" by wpłynąć na tak potężną "elitę", którą jest bycie "the best of the best", ale... metodą małych kroczków da się wywalczyć wiele, wystarczy robić, a nie gadać! :)

    • pani_slowik

      pani_slowik

      24 czerwca 2017, 21:07

      a no i wyglądasz jak petarda! nie myślałaś o modelingu może? czy za mądra na to jesteś? hhaha :D

    • silene_1310

      silene_1310

      24 czerwca 2017, 21:10

      Co do drugiego komentarza: raczej za stara :D.

  • xxxFal

    xxxFal

    24 czerwca 2017, 20:51

    A, poprawiłaś mi humor. Pięknie wyglądasz (zwłaszcza z tym uśmiechem!), masz własne zdanie i nie boisz się go wyrażać. Miłego wieczoru~

  • snowflake_88

    snowflake_88

    24 czerwca 2017, 20:26

    Może trochę przejaskrawiłaś problem, ale w sumie masz rację. Jest jeszcze taka kwestia że są dziewczyny, które za cel stawiają sobie sylwetki dla nich nieosiągalne, bo inna budowa, bo brak predyspozycji, bo dziewczyna ze zdjęcia ma niedowagę + powiększone cycki i implanty w tyłku, ale dążą do tego idealnego celu, zupełnie niepotrzebnie popadając we frustrację. Najlepiej dążyć po prostu do lepszej (i zdrowszej) wersji siebie, wtedy cel jest jak najbardziej realny do osiągnięcia.

  • Beltanee

    Beltanee

    24 czerwca 2017, 20:03

    Dobrze powiedziane. Dodam jeszcze tyle: albo jesteś superlaską, albo grubasem. Albo kobiety z górną granicą prawidłowej wagi są pulpetami (delikatnie mówiąc), albo kobiety z meganadwaga lub wręcz otyłością krzyczą o swoim szczęściu i że tak wyglądają normalne kobiety. Ze skrajności w skrajność. Nie dajmy się zwariować! Sama chcę w swoim czasie wyjść na prostą, ale nie zamierzam trzymać strasznego reżimu :D.

    • silene_1310

      silene_1310

      24 czerwca 2017, 20:11

      O tak! Widać to nawet tutaj, na Vitalii. Kiedy zdjęcie do oceny sylwetki wrzuci przeciętna (co nie znaczy, że niezgrabna) dziewczyna, i od dziesiątek gorzej wyglądających lasek dostaje komentarze, że "zajęłabym się ujędrnianiem, modelowaniem i budowaniem kilku kilogramów mięśni" (pomijam, że zbudowanie zdrowo kilku kilogramów mięśni w przypadku kobiety o wadze w normie to karkołomne zadanie na około rok lub więcej...). No szlag mnie wtedy trafia. Jeśli jest zdrowa, mieści się w 38 i się akceptuje, to niech zajmie się całą resztą życia, dorzucając więcej aktywności czy wprowadzając drobniutkie zmiany nieafektujące jej relacji z bliskimi czy sposobów spędzania wolnego czasu... A tak się naczyta o budowaniu mięśni na forum dla grubasków i jeszcze za trzy miesiące wystartuje w bikiniarach. A potem w wyścigu po zaginiony okres.

    • Beltanee

      Beltanee

      24 czerwca 2017, 20:23

      Na Vitalii takiego trendu nie zauważyłam co prawda, ale co innego rzuca mi się w oczy. Mam wrażenie, że dziewczyn takich ja, chcących z poważnej, hehe, "nadwagi", jest tu najmniej. Za to sporo martwiacych się, że 50 cm w udzie to porażka, że 60 kg to za dużo... Jak zostało gdzieś niedawno napisane, to powinno być miejsce dla ludzi chcących cieszyć się życiem, zdrowiem. A wychodzi jak wychodzi... W takim świetle to nigdy nie będzie się "dość dobrym"