...i nie ma już nic? Jest, jest - jest mnie 63 kilo, 20% tłuszczu i 28 kg mięśni. Tak wyglądam w liczbach na KONIEC REDUKCJI.
Szczerze? Zastanawiam się, kiedy ja będę oglądać durnowate programy z TLC, jak nie podczas cardio. Jak ja będę powstrzymywać się przed wyjadaniem łyżką masła orzechowego, do którego konsumpcji wreszcie wrócę. Gdzie ja powciskam dodatkowe kalorie na reverse diet. I jak zareaguje mój czerep na fakt, że prawdopodobnie przybędzie mi kilka kilogramów (notabene nawet analizator składu ciała subtelnie zasugerował mi nadrobienie trzech kilów sadełka).
Powinnam się martwić o efekt jo-jo, jak wszystkie kobiety. Ale ja się martwię o efekt operacji bariatrycznej, bo póki co odpoczywając w weekend na Warmii nie mogłam wcisnąć w siebie nawet połowy planowanych na dwa dni delicjoz i każde kolejne zamówienie kończyło się tak, że po dwóch gryzach podsuwałam talerz pod nos facetowi, a najlepiej wsuwało mi się zwykłe jajka na boczku z warzywami i twarożkiem w olsztyńskim Barze Dziupla (polecam serdecznie! Za 10 zł dostajecie michę dobroci: jajka na maśle/boczku, parówkę z ketchupem, szynkę wcale-nie-sopocką, ser, twarożek ze szczypiorkiem, pomidory, ogórki, bułkę pszenną, chleb żytni, dżem i masło. Nie sposób wyjść głodnym z tego śniadania).
Niemożność zjedzenia wszystkiego, na co miałabym ochotę, powodowała lekką frustrację, ale z drugiej strony założenie, że fajnie jest próbować nowych rzeczy i niekoniecznie muszę jeść żeby się najeść, bo nikt mnie nie goni i mam na żarcie całe życie, popchnęło mnie w stronę takich egzotyków jak pierożki z pietruszkowym puree i szparagami, lody o smaku palonego masła czy ogórkowa lemoniada.
Co jeszcze zmieniło się we mnie przez odchudzanie? Podejście do wypoczynku. Podczas krótkiego weekendu praktycznie na całe popołudnia zostawialiśmy samochód na parkingu, zdążyliśmy wyskoczyć w niedzielę rano na spacer po plaży, a po spacerze zaliczyć park trampolin (swoją drogą: nie polecam wybierać się tam we dwójkę na dłużej niż 40 minut, możliwości są wtedy nieco ograniczone. Dopiero w większej grupie albo na zorganizowanych zajęciach można jakoś konkretniej poszaleć).
be.fit.2015
17 lipca 2017, 17:54Gratuluje zakończenia redukcji :))) !
pani_slowik
17 lipca 2017, 17:17efekt operacji bariatrycznej? to taki sarkazm i ja nie zrozumiałam, czy co? :D 20% tłuszczu i 28 kg mięśni, niesamowicie to brzmi, też tak bym chciała! lecz wiem, że bez pracy nie ma kołaczy.. niestety lub stety, bo pewnie satysfakcja jest mega. a widzisz, tutaj znów mam odmienne zdanie (o ironio!), bo wg mnie pobyt w parku trampolin gdy idzie się we dwójkę to minimum na 40 minut :D byłam na trampolinach już kilka razy i tylko w jednym przypadku było to w 4 osoby, reszta parami i nigdy nie wiedziałam kiedy mi ta godzina zleciała.. baa, kiedyś z chłopakiem jak miałam fazę to dokupiliśmy kolejną godzinę, bo nam było mało i mimo zmęczenia daliśmy radę jeszcze poskakać na maxa! ograniczone możliwości? co masz na myśli? moim zdaniem testowanie swoich umiejętności jest super ciekawe i wciągające, szczególnie nieudolne próby zrobienia salta, biegi po trampolinach na czas, czy gra w siatkówkę - dla mnie ilość osób nie ma znaczenia :) teraz też byłam w krakowskim GOjumpie to prócz trampolin mieli bardzo fajny dział nazwany "GOninja", czyli rzeczy typowo sprawnościowe, tj. jakieś drabinki, liny, siatki do wspinania, no suuuuper :D
silene_1310
18 lipca 2017, 06:02Jak czytam Twoje komentarze pod moimi wpisami to se tak myślę, że Ty to chyba żywisz do mnie same negatywne uczucia, bo wszędzie gdzie u mnie jest "czarne", to u Ciebie "białe" i wiecznie muszę Ci się tłumaczyć - no bratnimi duszami to my chyba nigdy nie będziemy :P. Efekt operacji jest taki, że masz mocno zmniejszoną pojemność żołądka, i tak też jest u mnie teraz :). Ale dostałam nową dietkę, w której praktycznie non stop jem - 6 posiłków w tym dwa płynne dla łatwiejszego przyswojenia, ale wracają słodkie owoce i orzechy - pewnie parę tygodni i rozjem się tak, że przestanę umierać jedząc małą kanapkę z Subwaya :P. Kurczę, to zazdroszczę Ci wykorzystania wszystkich możliwości trampolin, bo ja np. nie potrafiłam rzucić się w te piankowe poduchy, ciągle hamowala mnie wizja skręcenia karku albo wybicia barku i nikt i nic nie było w stanie mnie przekonać. A już na pewno nie siedzący w telefonie i mający nas w dupie mimo że byliśmy sami na obiekcie, instruktor. Więc tylko hopsałam w górę i w dół bardzo bezpiecznie i zachowawczo, trochę porzucałam do kosza i cześć :/.
pani_slowik
18 lipca 2017, 13:44haha, ej nieprawda! to, że mamy własne zdania to tylko dobrze o nas świadczy, a negatywnych uczuć do Ciebie również nie żywię, wręcz przeciwnie - lubię Cię i serio respektuję Twoją wiedzę/ doświadczenie/ oraz chętnie czytam tematy, które tu poruszasz, a ja praktycznie wszystkie wpisy komentuję w "dociekliwy" sposób, bo wytwarzają pewną więź (pozytywną lub negatywną, zależy kto jak mocnym jest charakterem) i prowadzą do rozmowy, a o to mi chodzi! :D ok, czyli jestem głupia i nie załapałam metafory ;p zazdroszczę Ci wyczucia punktu sytości i nie-jedzenia aby jeść, tylko jedzenia aby żyć - pewnie tak jak mówisz z czasem będziesz mogła zjeść więcej, wszystko w swoim czasie :) piankowe poduchy są super, przynajmniej raz warto skoczyć i naprawdę trzeba się hiper postarać by coś sobie uszkodzić - mogłaś skakać bez obaw, serio ;) wiesz co, z tego co wyłapałam to każdy park trampolin ma swoje zasady i wszędzie jest inaczej - u mnie niektórzy instruktorzy może niekoniecznie gapili się w telefon, ale starali się nas pilnować, lecz w taki sposób byśmy nie czuli się osaczeni, szczególnie gdy byliśmy sami na sali i to jest spoko moim zdaniem! natomiast gdy chcieliśmy nauczyć się salta, czy przejścia z pozycji leżącej do stojącej to bez problemu służyli pomocą, uczyli, mówili na czym mamy skupić uwagę etc. ogólnie nie warto się zrażać do parków trampolin, bo to naprawdę świetna sprawa :)
angelisia69
17 lipca 2017, 12:54No i super ze juz po,teraz napewno jestes inna osoba,jednak i pewnie wiekszosc zachowac "za czasow grubosci" Ci pozostanie.Efekt jojo?mysle ze jestes za bardzo ogarnieta mimo mlodego wieku,by do niego dopuscic.Wiesz ze zarcie-nie zajac nie ucieknie,a piekna sylwetka bardzo latwo moze isc w sina dal.
theSnorkMaiden
17 lipca 2017, 12:20Gratuluje Ci podejscia,umiaru i rozumu..mnie sie on nietrzyma jesli chodzi o odchudzanie. Trzymam kciuki za stabilizacje. A weekend byl jak widac cudowny ;)
ZdrowieJestGit
17 lipca 2017, 11:49Pięknie tam... A Ciebie wielu powinno naśladować. Ja podziwiam Cię za drogę jaką przebyłaś :) Gratulacje :*
flowerfairy
17 lipca 2017, 11:30Od dawna kusi mnie park trampolin... :) Gratuluję zakończenia redukcji! :)