Ostatnimi czasy doszłam do wniosku, że każdy kolejny parzysty rok jest w moim przypadku okresem samych pozytywnych zmian - koniec studiów, pierwsza praca, w której się czułam spełniona i potrzebna, etc.
Tym razem pierwszą noc nowego roku spędziłam w moim własnym mieszkanku, byłabym więc nierozsądna, nie biorąc tego jako zwiastun kolejnych 356 dni sukcesów:) Dlatego też daję sobie jeszcze 4 dni na dokończenie sprzątania i układania moich bambetli, a potem rozpoczynam rok z Chodakowską, owocami, ćwiczeniami, warzywami i czołem podniesionym wysoko na przeciw nowym wyzwaniom.
A co! ja też potrafię:)
Halincia01
2 stycznia 2014, 23:25Jasne że potrafisz! Samych sukcesów w 2014!
ognik1958
2 stycznia 2014, 23:13taak dalej i bedzie dobrze powodzenia