U mnie sporo się zmieniło odkąd pisałam tu ostatnio. Z resztą nie tylko u mnie... Na Vitalii również. Moje ulubione Vitalijki (całe szczęście nie wszystkie) przestały się udzielać, widzę nowe twarze na głównej... A wracając do mnie... Wreszcie ruszyłam się z domu i pracuję. Na razie jestem na rocznym stażu zawodowym. Dostałam umowę o pracę do października przyszłego roku. Ze względu na to, że pracuję w instytucji państwowej, nie mogę narzekać na zarobki... Ogólnie wszystko zaczyna się układać. Mój syneczek chodzi grzecznie do żłobka i co najważniejsze przestał chorować. Albo działa szczepionka, którą dostał na odporność, albo sam z siebie nabrał odporności. Z eMem też lepiej.<3 <3<3 Odkąd mamy dwie wypłaty mniej się już kłócimy,bo nie ma o co:))) Nasze kłótnie przeważnie spowodowane były kasą, a w zasadzie jej brakiem...
Tyle chyba najważniejszych zmian... Postaram się pisać częściej i zdawać Wam relacje z moich (a jakże!) sukcesów dietowych.
Buziam:***
lubienoc
17 listopada 2011, 12:54Czuje, że zaczął się dla Ciebie pozytywny okres! Wszystko zaczęło się układać. A gdy nie ma problemów, to i nie ma problemów z jedzeniem. Świetnie, że jednocześnie kupiłaś dietę, przynajmniej nie będziesz się przejmowała liczeniem kalorii. Praca spowoduje, ze będziesz się więcej ruszać, mąż na pewno będzie Cię wspierał. Oj! Czuję, że zaczyna się Twoje nowe lepsze życie:) Powodzenia! Naprawdę w Ciebie wierzę!
nalepka86
17 listopada 2011, 11:29witam cię widzę że jesteś tego samego miasta co ja chodzisz gdzieś na aerobik?? jakbyś miała ochotę gdzieś iść poćwiczyć daj znać to może się wspólnie wybierzemy trzeba się wspierać co nie:d pozdrawiam i powodzenia
Qualcuna
15 listopada 2011, 22:45pewnie jak ja pojde do pracy tez bedziemy sie mniej klocili, tylko kiedy to nastapi...
skafanderka
15 listopada 2011, 21:29Gratuluję wszystkich zmian!! I dużo sukcesów życzę!!
aschia
15 listopada 2011, 20:12Cieszy mnie jak czytam takie wpisy. Pelne optymizmu i determinacji. Mam nadzieje, ze w domu bedzie jeszcze lepiej. Znam klotnie, depresje i brak checi do zycia spowodowany brakiem kasy i popadaniem w dlugi. Ale nie trzeba sie poddawac. Nawet jak nie zbije sie fortuny, to trzeba sie cieszyc, ze starcza od pierwszego do pierwszego. To juz pierwszy krok. Potem moze byc tylko lepiej. Powodzenia!