raz w tygodniu wracam do domu i od razu na wagę, potem na Vitalię, a reszta robi się sama w międzyczasie: pranie, podlewanie kwiatów, prasowanie i pakowanie na następny tydzień. Podłoga na zakrętach aż się pali....Ale nic dobrego nie mam do zakomunikowania: pobyt na wsi odchudzaniu nie służy. Ciągle coś pogryzam, nauczyłam się piec chleb, który jest tak dobry, że mogłabym go po wyjęciu z pieca zjeść od razu, ze smalcem albo z dżemem i najgorsze, że to robię. Mam oczywiście wyrzuty sumienia, że marnuję cały mój roczny wysiłek i obiecuję sobie, że od jutra będę się wstrzymywała od słodkiego i dobrego i nic z tego nie wychodzi... Po ciuchach na szczęście tego nie widać, ale waga jest nieubłagana i wali prawdę prosto w oczy.
Ta przeprowadzka na wieś to coś najpiękniejszego, co mogłam sobie wymarzyć, chociaż jest tam tak strasznie dużo do zrobienia (remont domu), do pielęgnowania ogród, jak jedna robota się kończy, to druga się rozpoczyna, ale naprawdę jestem tam tak szczęśliwa i beztroska, taka 10 cm nad ziemią, że aż nie mogę uwierzyć w to moje szczęście. Szkoda, że za miesiąc-dwa trzeba będzie wrócić do miasta, bo tam nie ma ogrzewania i nie da się mieszkać cały rok.
Jutro ważenie, włoski i aerobik i do usłyszenia za tydzień. Hania
mikrobik
9 września 2008, 08:17Co się z Tobą dzieje?? Odezwij się i napisz choć kilka słów!!!!
merlinka54
25 sierpnia 2008, 21:58przesyłam gorące pozdrowienia .. Wanda
voiceofangel
20 sierpnia 2008, 22:04tyle czasu nie pisalam do Pani,ale widze ze idzie rewelacujnie ! i super oby tak dalej ! Pozdrawiam :)
bezkonserwantow
15 sierpnia 2008, 19:40<img src="http://img212.imageshack.us/img212/4595/98763003ox4.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/>
bezkonserwantow
4 sierpnia 2008, 22:33ano samo się nie robi...:)
merlinka54
3 sierpnia 2008, 23:55jestem zachwycona Twoimi postępami wagowymi ... zabrałam się do malowania wnętrza mojego domu, pokój gościnny pomalawał syn, sypialnię ja z pomocą męża będę malowała jutro, kuchnię i salon; jeszcze nie wiem kiedy i kto to zrobi?(pewnie malarz) żyję bo coś się dzieje, nie lubię ciszy i spokoju ... waga u mnie jak wahadło zegara ... raz spada to znowu idzie w górę i znowu spada .... pozdrawiam serdecznie. Wanda PS. Nie chcę już pisac o chorobach i zmartwieniach, mąż w tej chwili czuje się dobrze, ale co w nim siedzi to tylko Bóg wie.
Skubana
28 lipca 2008, 19:41trzeba iść śladami innych:) początek diety w czwartek. Mamę też namawiam. Ale niech na razie moje konto zostanie naszą słodką tajemnicą:)za dwa miesiące zdecyduje czy będę to ciągnąć, wtedy się wygadam reszcie rodzinki:P. pozdrawiam Ania B.:)
bezkonserwantow
27 lipca 2008, 22:57<img src="http://img187.imageshack.us/img187/5990/1daydietok3.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/>
mikrobik
24 lipca 2008, 06:57Twoje słowa są jak miód na moją duszę, a jak do tej pory ta sukienka to jedyny ciuch w tym rozmiarze, bo tak naprawdę noszę teraz 42. Chyba mnie jednak zdopinguje (po wakacjach), aby się ustabilizował. Cieszę się, że Ci tak dobrze na tym Twoim wyjeździe. Wagą nie przejmuj się za bardzo, ale na te chlebki to chyba mały szlabanik.
Hejho
23 lipca 2008, 21:50najważniejsze, ze jestes szczesliwa ... 1 kg to nie problem tylko trzeba sie pilnować aby nie więcej