swojego BMI, bo przecież wchodzę w 44, tzn. że wszystko jest OK. A dziś dla zabicia czasu weszłam w kalkulatory i BMI= 25,52, to oznacza nadwagę !!! Zgroza!!! To chyba z nadmiaru tego ryżu, bo mi smakuje i kalorii nie liczę. Od poniedziałku zaczynam jeść wg diety semiwegetariańskiej, znowu dokładnie się do niej dostosuję i mam nadzieję, że wyniki pokażą się już w lutym. A oprócz tego uczę się łamania gazetki, idzie mi coraz lepiej, tylko wykładam się na bzdetach, co mnie okropnie denerwuje. A jak się stresuję, to mam ochotę na ten ryż i sobie ci rusz coś pichcę.
Dziś smutny dzień, bo to rocznica śmierci mojego Taty, ale myślę, że patrzy z nieba i jest dumny ze mnie, że mam taką silną wolę. Zawsze mnie wspierał we wszystkich moich przedsięwzięciach i decyzjach i bardzo mi Go brakuje...
elik7
24 stycznia 2009, 11:43ludzie odchodzą, zawsze za wcześnie, zawsze jesteśmy na to nie przygotowani. Ale taka jest kolej życia i nic na to nie poradzisz. A Rodziców napewno zawsze brakuje, gdy Ich nie ma. Miłego weekendu
mikrobik
23 stycznia 2009, 21:20Nawet jeżeli nie schudniesz to i tak u Ciebie jest ok. Widzę, że BMI mamy prawie identyczne i ja wcale nie uważam, że to taka zgroza. Pewnie w przyszłym miesiącu też wykupię dietę, bo tylko wtedy konsekwentnie chudnę. Wczoraj byłam w swojej byłej pracy. Dziewczyny powiedziały mi, że jak odrobinę przytyłam wyglądam lepiej tzn. młodziej. Leciutka nadwaga w pewnym wieku trochę "prasuje" zmarszczki i nie jest to chyba takie złe.