Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
6 kwietnia-pełna mobilizacja


Tak,tak dziewczęta.
Od kilku dni jestem wreszcie na solidnej diecie.
I to wszystko dzięki mojemu małżonkowi.
Już w święta strasznie mi dokuczał,że się tylko obżeram i,że jeszcze jeden kawałek ciasta a się nie zmieszczę w drzwi.
Niestety miał rację-opychałam się czym popadnie.
Skutkiem tego 2 kwietnia wybuchła kłótnia między nami.
I skończyło się tym,że ja się wreszcie solidnie odchudzam a mój luby przestał kupować piwko,którego szło po 2 dziennie ostatnio.
Wiem, mamy oboje ciężki okres ostatnio.
Wiecie, przedłużająca się zima nie pozwala nam na uprawy w polu.
Teraz siedzimy bezczynnie patrząc za okno,a tymczasem rozsady roślin się starzeją i nie wiadomo czy nie trzeba będzie ich wyrzucić.
Ale fakt jest taki,że wzięłam się ostro za siebie.
Przestałam podjadać.
Bardzo dużo daje mi szklanka wody przed każdym posiłkiem.
No i znów zaczęłam skakać na skakance.
Wiem,wiem na razie to tylko woda,ale wstyd się przyznać 3.04 miałam na wadze 73.7kg.
Trzymajcie się!!!

  • misiek19851985

    misiek19851985

    13 kwietnia 2013, 06:58

    świetnie Ci idzie, niedawno miałaś 3 kg więcej! brawo! u mnie też waga leci w dół. Dodaj jakiś wpis, napisz co u Ciebie;)

  • grazia66

    grazia66

    9 kwietnia 2013, 15:36

    brawo !!!!!!!!!!!!!!!!!! trzymam kciuki żeby dobrze ci szło :) ja tez się mobilizuję ale teraz jak mąż w domu to jednak jem wiecej i mniej dietetycznie, ale od poniedziałku już tylko uczciwa i twarda dieta i nadal ruch, dużo ruchu, i coś w dół pewnie pójdzie ;)

  • misiek19851985

    misiek19851985

    8 kwietnia 2013, 10:34

    może to i lepiej, że nie będziesz miała zbyt wiele czasu, zajmiesz się polem i przestaniesz myśleć i jedzeniu;) U mnie jest gorzej, całymi dniami siedzę w domu, sama z córeczką (nie licząc jakiegoś spacerku), bez telewizji (jeszcze anteny nie mamy założonej przez śnieg) i co...gapię się w sufit i z nudów żre jak świnia...Ale od dzisiaj koniec.

  • misiek19851985

    misiek19851985

    7 kwietnia 2013, 15:08

    witaj Słoneczko. Czyli i Ty ciągle walczysz z nadbagażem;( Mój mąż też od kliku dni podśmiewa się (niby w żartach), że ciągle jem. Nawet przed sekundą. A teraz przyniósł mi roladkę mięsną i pyta czy chcę loda...Boże, od jutra solidna dieta. Proszę Cię, pilnuj mnie! Musimy się wspierać;) W Niemczech jestem od stycznia. Właśnie zaczynam pracę, nic takiego, sprzątam 2 razy w tyg biura. Płacą ładnie, stawka godzinowa. Długo się zastanawiałam, czy jak to mówią "korona mi z głowy nie spadnie", w końcu ja po studiach mam sprzątać???....heh....ale chyba już nie odmówię i podpiszę umowę. Od czerwca idę do szkoły językowej, dziennej i żadna inna praca nie wchodzi w rachubę, bo szkołę kończę o 12.15 codziennie. Poza tym, wszystko ok. Mąż fajnie zarabia. Tylko ta tęsknota za własnym domem i rodziną...

  • MamaJowitki

    MamaJowitki

    6 kwietnia 2013, 10:37

    super :) jest mobilizacja